Quantum Games znane jest szerszej grupie graczy przede wszystkim ze swojego pierwszego, większego tytułu, czyli Top Kitchen (nasza recenzja TUTAJ). Autorska gra Mariusza Milewskiego została wydana dzięki udanej zbiórce funduszy na wspieram.to. Po tym sukcesie Mariusz uruchomił drugą zbiórkę, dzięki której światło dzienne ujrzało Elementum – zdecydowanie mniejsza (również fizycznie) gra. Sukces wspierajkowy tego tytułu był efektem rozpędu, jaki nadała kampania Top Kitchen, czy jednak gra broni się sama? Sprawdźmy to! 😉

Brzmi znajomo?

Dlaczego zakończyłem poprzedni akapit właśnie takim, a nie innym pytaniem? Jeśli obserwujecie polską planszówkową scenę crowdfundingową to na pewno wiecie, jak ogromny sukces osiągnęło Stworze – również autorska gra (nasza recenzja TUTAJ) i jak ogromne (niekoniecznie pozytywne) emocje wzbudziło w graczach, kiedy pudełka trafiły finalnie na stoły, co widać po (mizernym) wyniku zbiórki na Lunation (kolejna produkcja pod banderą tego zespołu). Top Kitchen zostało pozytywnie przywitane na rynku, a Elementum zebrało 176% zakładanej kwoty. Można? Można. 😉

Kończąc ten przydługi wstęp, a przechodząc do meritum chcę wyłuszczyć kilka elementów, na które trzeba zwrócić uwagę, kiedy będziecie się zastanawiać nad zaopatrzeniem się w to niewielkie pudełeczko. No właśnie, mówiąc niewielkie, mam na myśli naprawdę małe. 🙂 Możecie ja zatem spokojnie zabrać na wyjazd pod namiot, piknik, czy gdziekolwiek indziej, bo nie zajmie zbyt wiele miejsca w bagażu. Kiedy jednak zaczniecie już grać, to przygotujcie sobie znacznie więcej miejsca, bo gra rośnie podczas rozgrywki. Przy 4-osobowej partii nasza mata 80x120cm była praktycznie cała zajęta. Ciężko to zakwalifikować bezpośrednio do plusów, czy minusów gry, aczkolwiek trzeba po prostu o tym pamiętać.

Mechanika Elementum opiera się na drafcie znanym np. z Sushi Go!, czy 7 Cudów Świata. Czyli wybieramy kartę z tych, które mamy aktualnie na ręce, a pozostałe przekazujemy kolejnemu graczowi. I tak, w zależności od liczby graczy rozgrywamy 2 lub 3 rundy, w każdej dokładając po 5-6 kart do swojej puli. Obawiałem się, że w związku z tym losowość będzie duża, a gra stanie się wybieraniem kart dość mocno na ślepo, bez ładu i składu. O dziwo tak nie jest, co jest z kolei zasługą dobrego zbilansowania mocy kart. Tak naprawdę każdy jest w stanie obrać jakąś wstępną strategię na początku i w dużej mierze się jej trzymać, choć dynamiczne przystosowanie się do sytuacji raczej zwiększy szansę na sukces 😉 Ponadto – gra się dobrze skaluje. W 2 osoby łatwiej coś zaplanować i pograć strategicznie, zaś w 4 kluczem jest optymalizacja ryzyka i szukanie najlepszych rozwiązań tu i teraz.

Jak już przy zdolnościach kart jesteśmy. W grze występują 4 żywioły – ziemia, woda, ogień i powietrze. W każdym zestawie karty mają praktycznie takie same zdolności, tylko odnoszące się do innych żywiołów. Zatem żeby wygrać, należy stworzyć jak najlepszą mieszankę zależności, która przyniesie najwięcej punktów. Jednym z takich warunków jest posiadanie przewagi w liczbie znaczników danego żywiołu. Trzeba zatem obserwować, jakie karty wykładają pozostali gracze. Biorąc pod uwagę, że na stole pojawia się ok. 40 kart – wydawałoby się, że taka kontrola może być trudna. Nic bardziej mylnego – duży plus dla autorów grafik za ich przejrzystość. Już po pierwszej partii wszystko staje się bardzo czytelne.

Zdolności kart to nie tylko sposób na punkty – w talii znajduje się również kilka takich, które mają bezpośredni wpływ na innych, czyli np. niszczą komuś kartę, czy zmuszają do odrzucenia kryształków mocy (które wykorzystujemy do wzmacniania efektu kart punktujących). Tego typu kart jest jednak bardzo mało, dosłownie kilka. Jeśli zatem ktoś jest nastawiony na dużą interakcję – tutaj jej nie dostanie. To raczej lekki pasjans, z pojedynczymi interakcyjnymi impulsami.

Skoro o pasjansie mowa – Elementum ma tryb solo. Jeśli obserwujecie nasz fanpage, to wiecie że Edycie ten tryb się podobał, szczególnie że mogła zabrać malutkie pudełko ze sobą na spacer z naszym najmłodszym i zagrać na kocyku, kiedy młody dżentelmen spał. Ja przyznaję, że nie lubię grać solo w jakiekolwiek planszówki, więc tutaj zagrałem jedynie testowo. Było jak najbardziej w porządku. 😉

Jak zatem oceniam Elementum? Pozytywnie! To taka niewielka gra karciana, która ma być przyjemnym fillerkiem, możliwym do zabrania ze sobą niemal wszędzie. Do tego nie udaje, że jest niewiarygodnie rewolucyjnym pomysłem, który odmienił świat planszówkowy. Mariusz Milewski oparł system punktacji na zależnościach, które tworzymy między wykładanymi kartami, ubierając to w mechanikę dobrze znanego draftu. Dzięki temu mamy lekką grę, w której trzeba czasem podjąć ryzyko (choć niewielkie), i która czasem pozwoli nam wejść w maleńką interakcję z pozostałymi. Wszystko opakowane w ładne, przejrzyste, przyjemne dla oka grafiki. Jednym słowem – polecam! 🙂

A żeby nie było tak różowo – są dwie rzeczy, do których się przyczepię. Po pierwsze – wprowadzenie do instrukcji mówi o jakichś magach rzucających zaklęcia (czyli karty), kontrolujących żywioły… Przy którejś partii dopiero zauważyłem, że po lewej stronie na kartach znajdują się nazwy wspomnianych zaklęć, które nic specjalnego nie wnoszą, bo i tak efekt karty opisany jest na jej dole. A opis w stylu „każdy znacznik wody zapewnia 1 punkt” nie ma nic wspólnego z zaklęciem. Ot, taki klimat wrzucony lekko na siłę, ja go nie czuję. Druga rzecz, to jakość kart. Już przy drugiej partii mieliśmy wrażenie, że karty się lekko odkształcają. Paradoksalnie przy kolejnych partiach wydawały się proste. Być może był to tylko taki początkowy efekt, jednak mam wrażenie, że na dłuższą metę mogą się po prostu zacząć dość szybko niszczyć.


Plusy:

  • proste zasady
  • system draftu znany z innych gier
  • tworzenie zależności między kartami w zdobywaniu punktów
  • kompaktowe wydanie
  • dobrze się gra w każdym składzie osobowym

Minusy:

  • mimo kompaktowego pudełka zajmuje sporo miejsca na stole
  • klimat magów rzucających zaklęcia wklejony trochę na siłę
  • karty sprawiają wrażenie niezbyt trwałych

Wydawca: Quantum Games
Liczba graczy: 1-4
Wiek: 10+
Czas gry: 10-30 minut


1 komentarz

Przegląd Planszowy #1136 - Board Times - gry planszowe to nasza pasja · 12 maja 2018 o 10:54

[…] Na blogu Board Games Addiction oddano władzę żywiołom w grze Elementum. […]

Leave a Reply to Przegląd Planszowy #1136 - Board Times - gry planszowe to nasza pasjaCancel reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.