Bul, bul, bul… wydał z siebie dźwięk batyskaf schodzący pod wodę, aby odkryć nieznane i poznać tajemnice morskiego świata. Wskoczysz do niego razem z nami? Czekają na Ciebie niesamowite wodne stworzenia! 😉 Bierzemy dziś na warsztat jedną z dziecięcych pozycji ze stajni Granny, które dotarły do nas w ostatnim czasie – Batyskaf. Zapraszam! 🙂

Prosta mechanika z elementami szacowania ryzyka

Na czym polega Batyskaf? Mechanika jest prosta – na planszy leży kilka żetonów morskich stworzeń. Każde na odpowiedniej dla siebie głębokości. Gracze pobierają na początku swojej tury kartę tlenu (z wartościami od 1 do 6) i decydują, czy schodzą pod wodę, czy dobierają kolejną kartę. Jeśli schodzą pod wodę, to wydają swoje bąbelki. Muszą przy tym pamiętać, że zanurkowanie to jedno, ale tlenu musi starczyć również na powrót. Jeśli sumy na kartach tlenu pozwalają na podróż w tę i z powrotem – świetnie, żeton ryby, kraba, czy innego ślimaka morskiego jest nasz (fabularnie – wykonaliśmy zdjęcie napotkanego okazu). Jeśli jednak bąbelków brakuje, gracz może podjąć ryzyko, czyli zanurkować i wypłynąć na maksymalną dla siebie wartość, zużywając cały zapas tlenu, jaki posiada. Jeśli w kolejnej turze dobierze kartę, która zapewni mu bezpieczny powrót na powierzchnię, to zdobywa żeton. Dodatkowo, jeśli znajdował się poniżej linii ryzyka, czyli na głębokości 200m, bądź niższej pobiera w nagrodę dodatkowo dwie karty tlenu. Jeśli się nie uda to… (nie, nie tonie 😉 ) awaryjnie wypływa na powierzchnię, tracąc przy tym posiadaną kartę, a morski zwierz wraca na swoją głębokość. Jak to mówią – no risk, no fun. I w taki sposób trwa dość spokojna rozgrywka, która kończy się w momencie wyczerpania talii kart tlenu. My w kilku partiach wprowadziliśmy home rules, które kończyły grę w momencie wyczerpania żetonów ze stworzeniami – grało się tak samo przyjemnie i wolimy ten wariant. Wygrywa osoba, która ma najwięcej symboli pereł na zdobytych żetonach. Co jest zatem fajnego i przyjemnego w Batyskafie? Na naszą ocenę składa się kilka elementów.

Jednym z głównych pozytywów jest brak negatywnej interakcji. Na planszy, w zależności od liczby graczy leży od 5 do 7 żetonów stworzeń, które na bieżąco się uzupełnia. Zatem sytuacja, w której ktoś coś komuś celowo podbierze zdarzała się u nas bardzo rzadko. A nawet jeśli, nikt jakoś spektakularnie tego nie przeżywał. 😉 Liczbę leżących kafelków czasem dostosowywaliśmy względem widzi mi się Wiki i za każdym razem grało się tak samo przyjemnie.

Wspomniałem już wcześniej o konieczności szacowania ryzyka i myślenia do przodu, czyli do momentu wypłynięcia. Taki mechanizm w bardzo prosty sposób pobudza dzieci do myślenia o konsekwencjach, a także że ryzyko czasem może się opłacać, a w innych przypadkach może pozbawić nas wszystkiego. Całość podana jest w tak lekkiej formie, że nie powoduje frustracji, o co wśród maluchów łatwo. Nieodzownym elementem związanym z zagrywaniem bąbelków jest oczywiście liczenie. Co prawda, przy każdej głębokości widnieje informacja na planszy, ile tlenu potrzeba na podróż w dwie strony, jednak w wielu przypadkach Wiki liczyła sobie pola w górę i w dół, dodawała i odejmowała od tlenu, który posiadała. Ot, więcej funu dla dziecka, niż suche, nadrukowane liczby.

Kolejnym elementem wartym uwagi jest aspekt edukacyjny. Każde stworzenie, które występuje na żetonach jest opisane w instrukcji. Dzięki temu zamiast ’płynę po tę rybę’, nasza córka konkretnie komunikowała, że wypływa po kaszalota, czy inną murenę.

Przyczepiłbym się tylko do zabarwienia fabularnego gry. Teoretycznie nurkujemy, aby wykonywać zdjęcia. W praktyce zabieramy żetony, które znajdują się na odpowiednich głębokościach, więc ma się poczucie, jakoby pozyskiwało się morskie okazy do własnej kolekcji. Na samą grę to oczywiście nie wpływa, aczkolwiek nie czuję po prostu tego fotografowania.

Podsumowując, czy Batyskaf się nam podobał (a przede wszystkim Wiki)? Odpowiedź ze strony naszej córki była twierdząca, poza tym sama rozkłada grę i woła nas, żebyśmy z nią grali. Nie potrzeba lepszej rekomendacji. 😉


Plusy:

  • ładne, solidne wykonanie
  • walor edukacyjny
  • brak negatywnej interakcji
  • lekka, swobodna rozgrywka
  • uczy szacowania i podejmowania ryzyka

Minusy:

  • nie stwierdzono

Wydawca: Granna
Liczba graczy: 2-4
Wiek: 7+ (6latka ogarnia)
Czas gry: ok. 30 minut

 


1 komentarz

Przegląd Planszowy #1174 - Board Times - gry planszowe to nasza pasja · 7 lipca 2018 o 10:32

[…] Na blogu Board Games Addiction owiessek wskoczył do Batyskafu… […]

Leave a Reply to Przegląd Planszowy #1174 - Board Times - gry planszowe to nasza pasjaCancel reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.