Od początku tego roku, kiedy poznaliśmy prototyp Detektywa na Portalconie z wielkimi oczekiwaniami odliczaliśmy czas do wydania finalnej wersji. Kiedy pudełko wraz z promoskami (matą, drewnianymi znacznikami, zdjęciami podejrzanych) już do nas dotarło, dość szybko rozegraliśmy pierwszy scenariusz i podzieliliśmy się naszymi wrażeniami. Możecie do nich wrócić TUTAJ. Narzekaliśmy tam trochę na brak jakiegoś specjalnego związania się z bohaterem, którego się kontroluje i z mało przydatnymi umiejętnościami. Poza tym, niezależnie od liczby graczy – wszystko dzieje się wspólnie i nie ma np. możliwości, aby śledczy się rozdzielili i symultanicznie badali jakieś tropy. Nasze pozytywne odczucia wzbudziło przede wszystkim udane połączenie internetowej bazy Antares z klasyczną grą planszową. Teraz, kiedy jesteśmy już po wszystkich 5 sprawach głównej kampanii mogę powiedzieć tylko jedno – ta gra wgniata w fotel i z ogromnymi oczekiwaniami będziemy wypatrywać zapowiedzianej na targach w Essen kolejnej kampanii! Dlaczego? Dowiecie się z dalszej części tekstu. 😉

Na początek odniosę się do naszych zarzutów z tekstu z pierwszymi wrażeniami. Na pierwszy ogień – postaci. Fakt, że nie można się rozdzielać i wykonywać jednocześnie różnych akcji, badać wielu tropów etc. może się nadal wydawać trochę nielogiczny. Należy jednak zwrócić uwagę, że w pierwszym scenariuszu gracze chcą za wszelką cenę dowiedzieć się wszystkiego, co tylko możliwe i irytują się, jeśli nie odkryją wszystkich kart. A to nie jest możliwe! Poza tym, wraz z rozwojem historii każdy odkrywany szczegół nabiera większego znaczenia w kontekście całości. Gdyby gracze mieli poznawać te elementy oddzielnie, a następnie je sobie referować – byłoby to wg mnie niewygodne, ponadto narażało na błędy, przeinaczenia i de facto mogłoby nawet zepsuć rozgrywkę. Dlatego, jeśli komuś w pierwszym scenariuszu ten fakt przeszkadzał – później zapewne przestanie zwracać na niego uwagę. Jak już przy naszych bohaterach jesteśmy – czy po całej kampanii poczuliśmy z nimi jakąś głębszą więź? Ani trochę. Czy miało to wpływ na epickość całości? Ani trochę. Czy nam to w jakiś sposób przeszkadzało? Ani trochę. Mam wrażenie, że z każdą kolejną sprawą tego typu mankamenty planszówkowe traciły kompletnie na znaczeniu, ponieważ przede wszystkim wkręcaliśmy się w prowadzone śledztwo. Tak, to już przestało być poznawanie historii – poziom immersji osiągał wyżyny. Co do kwestii umiejętności postaci – czasem mniej, czasem bardziej się przydawały. W niektórych momentach nawet ratowały nam skórę.

Jak już zdążyliście zauważyć, w kontekście Detektywa cały czas mówi się dużo o tej tajemniczej historii, a kwestie związane z samą mechaniką rozgrywki schodzą na drugi plan. Myślę, że między innymi z tego powodu pojawiają się czasem głosy, które np. twierdzą, że Detektyw czerpie garściami z TIME Stories i nie ma tu nic odkrywczego. Przypomnę, że w TS (które nadal lubię), celem graczy jest odkrycie historii, która już się wydarzyła, wykorzystują do tego określone karty lokacji, przedmiotów etc., do rozwiązywania różnych zadań korzystają z testów na kościach (na bazie wartości swoich umiejętności), a do tego mają określony czas na wykonanie zadania. Jeśli się w tym czasie nie zmieszczą – zaczynają przechodzić praktycznie to samo od nowa, przeskakując po konkretnych miejscach, jak w komiksie paragrafowym. Detektyw natomiast próbuje odwzorować sposób pracy, myślenia i działania pracowników agencji detektywistycznej, policji, razem z całym otoczeniem. Ponadto, nie jesteśmy zamknięci w świecie gry – ta wręcz zmusza nas do wyjścia poza schematy, np. do poszukania różnych informacji w Internecie. To od nas zależy, jak poprowadzimy śledztwo, a ponadto nasze niektóre wybory mają realny wpływ na wydarzenia w kolejnych epizodach kampanii. Tego w TIME Stories, w tak znaczącym stopniu nie uświadczycie. Poza tym podstawowa rzecz – w Detektywie nie ma kostek. Tutaj nie ma sytuacji pt. 'zdałeś/nie zdałeś testu na zręczność’. To Wy, jako grupa śledczych podejmujecie decyzje, czy grzebiecie dalej w jakimś tropie. Być może w kontekście rozgrywanej sprawy okaże się to ślepym zaułkiem, ale dzięki niemu uzyskacie kartę tła do kolejnej sprawy, co da Wam szerszy obraz całości. To niesamowite, jak w tej grze wszystko się ze sobą zazębia. Według mnie zatem obie gry mają poniekąd zbliżone podłoża, jednak ich wykonanie, mechanika, wciągnięcie gracza są zupełnie inne.

Wspomniałem wcześniej o immersji. Mieliście przy jakiejś grze sytuację, w której dyskutowaliście nad jakąś decyzją dłuższy czas, wiedząc że błąd może Was bardzo dużo kosztować i czekając w napięciu na to, co się później wydarzy? Dokładnie tak jest w tej grze. Osoby, które rozegrały jedynie pierwszą sprawę i komentują publicznie, że Detektywowi brakuje klimatu, że zawodzi oczekiwania, że nie ma w nim czego odkrywczego etc. powinny rozegrać całą kampanię, zrewidować swoje zdanie i dopiero wtedy publikować je publicznie. W innym przypadku, nie da się wystawić obiektywnej oceny.

Jeśli nie mieliście do tej pory okazji grać w tytuły, które dzielą się na różne sprawy/scenariusze/misje = kilka partii to zdecydowanie sugeruję zaplanować rozgrywkę całej kampanii w krótkim czasie. W naszym przypadku, graliśmy średnio co tydzień. Tu się dzieje na tyle dużo, że zapomnienie jakichś szczegółów może Wam położyć sprawę. Żeby tak się nie wydarzyło – róbcie notatki. Mam na myśli – naprawdę dobre i szczegółowe notatki, np. w formie mapy myśli. Teraz już nie dziwi mnie, dlaczego Portal przy okazji premiery Detektywa tak intensywnie komunikował, jak w niego grać i co Wam się może przydać. Jak już przy przegrywaniu jesteśmy – zawiedliśmy w pierwszej sprawie, uzyskując marne 9 punktów na 40. Świadczy to o dwóch rzeczach – 1. Szczegóły, dowody rzeczowe i stres mają znaczenie. 2. Trzeba wyłączyć myślenie planszówkowe i wejść w buty detektywa. Dlatego zresetowaliśmy sprawę bez czytania raportu końcowego (są tam prawidłowe odpowiedzi na pytania, więc nie klikajcie za szybko!) i dalej poszło już zdecydowanie lepiej.

Podsumowując, Detektyw nie zawiódł w żadnym stopniu moich oczekiwań. Co więcej, dostarczył ogromnych emocji. Przejście kampanii zajęło nam w sumie ok. 15 godzin. Detektywi w trakcie śledztwa żywo dyskutowali, podejmowali często trudne decyzje, które zajadali nachosami z sosem serowym i zapijali różnej maści alkoholem, żeby tylko przetrwać nocną pracę w nadgodzinach. Było warto!

Cenę Detektywa sprawdzisz TUTAJ.

Plusy:

  • niesamowity klimat
  • duży realizm
  • wykorzystanie źródeł poza grą do rozwiązywania różnych zagadek
  • udane połączenie internetowej bazy Antares z grą
  • dedukcja, konieczność podejmowania ryzyka, bazowania na szczątkowych informacjach
  • z drugiej strony – jak w życiu, bez dowodów nie ma winnych
  • wciągająca, wielowątkowa fabuła

Minusy:

  • mnogość literówek w danych bazy Antares
  • nie czuć związku ze swoją postacią (nie to jest sednem rozgrywki, choć niektórym może przeszkadzać)

Wydawca: Portal
Liczba graczy: 1-5
Wiek: 16+
Czas gry: 120-180 minut / sprawę


3 komentarze

Dosiak · 6 listopada 2018 o 18:47

Świetna gra i bardzo dobra recenzja! Czekam na więcej scenariuszy

Podsumowanie listopada – Board Games Addiction · 5 grudnia 2018 o 00:07

[…] Ruszyliśmy z przytupem od recenzji Detektywa – niesamowitej gry od Portalu. Jego recenzję znajdziecie TUTAJ. […]

Leave a Reply to owiessekCancel reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.