Wielu graczy ma swoje tzw. „półki wstydu” – na których ustawiają gry, w które nie zagrali odkąd je kupili/dostali.
Ja też mam swoją półkę wstydu, ale na niej mam gry, które czekają w kolejce do recenzji..
Dzisiaj opowiem Wam o grze, która stała na tej półce najdłużej, bo niemal rok..

Ganges – bo o niej mowa – przykuła moją i Kasi uwagę już podczas ubiegłorocznego Pyrkonu. Wtedy jednak sprawiliśmy sobie inne gry w prezencie i na Ganges już nie mieliśmy funduszy, ale grał trafiła na naszą listę zakupów. Wyobraźcie sobie naszą radość, kiedy otrzymaliśmy ją do recenzji od wydawnictwa Egmont (za co bardzo serdecznie dziękujemy!).

Gra, o czym wspomniałem wcześniej, jest na rynku już od niemal roku, ale dla porządku przypomnę, iż jest to suchutkie euro, w którym wcielamy się w radżów, dążących do uzyskania jak największej ilości wpływu na dwóch torach: bogactwa oraz sławy. Tory te umiejscowione są na brzegach planszy (tradycyjnie), ale znaczniki graczy na obu zmierzają w przeciwnych kierunkach i dążymy do tego, aby się jak najszybciej przecięły – jest to jedyny warunek zwycięstwa. W momencie, kiedy znaczniki jednego z graczy na torach się przetną – gracz wygrywa.
Proste? Owszem. Bo chociaż w pierwszej chwili plansza i możliwości mogą przyprawić o zawrót głowy (i oczopląs – o czym za chwilę), tak zasady są proste i szybko można załapać, o co w tej grze chodzi.


Podczas samej rozgrywki wykorzystujemy naszych robotników, aby m.in. za posiadane przez nas kości otrzymać kolejne kości, poruszać się na tytułowej rzece, zebrać haracz z bazarów czy rozbudowywać naszą „posiadłość” za pomocą kupionych kafelków, na których mamy świątynie i bazary.
Mamy więc w tej grze worker placement, zarządzanie kośćmi, swoisty „city-buliding” za pomocą kafli niczym w Carcassonne i do tego nieustanny wyścig z innymi graczami!


Jak te wszystkie rzeczy udało się upchnąć w jednej grze?
Odpowiedź jest prosta: sprawnie i elegancko!
Pracowników wysyłamy na główną (piękną i kolorową, od pierwszej chwili kojarzącą się z Indiami) planszę, tam mamy do wyboru wszystkie interesujące nas akcje, natomiast nasza posiadłość, sukcesywnie rozwijana w czasie gry, to osobna, mniejsza plansza każdego gracza.
Głównym zasobem, którym operujemy w grze są (również przepiękne) kości, w czterech kolorach i bardzo ważnym jest, aby nigdy nie zostać bez chociażby jednej kości…
Nie oznacza to oczywiście automatycznej porażki, ale będziemy musieli zmarnować robotnika, aby przyniósł nam jedną kość, którą potem będziemy mogli wykorzystać do wymiany na inne…
Za część akcji będziemy musieli zapłacić również gotówką, dlatego wskaźnik na naszym torze bogactwa będzie się często poruszał w obu kierunkach.

Jak wspomniałem, opcji w tej grze jest mnóstwo, dróg do wygranej również, a gra bardzo fajnie się skaluje (także dzięki dwustronnej mapie) i tak samo przyjemnie gra się we 2 jak i w 4 graczy.

Zapewne wielu z Was może się obawiać, że przy takiej liczbie kości do zabawy, jesteśmy zdani na (nie)łaskę losowości..
Ale nie ma się co obawiać, ponieważ kości wykorzystywane są w tej grze w bardzo ciekawy i różnorodny sposób – w jednych miejscach ważne są wartości, w innych kolory. Nie zawsze także wysokie wartości na kościach są pożądane, w wielu sytuacjach można poszaleć nawet na samych jedynkach i dwójkach – wszystko zależy od naszej strategii.

Gra potrafi być szybka, nawet bardzo szybka – co jest zarówno jej zaletą, jak i wadą. Ostatnio miałem partię z Kasią, w której zbudowała sobie taki silniczek, że po trzech rundach odskoczyła mi na sporą odległość na torze bogactwa i pomimo moich rozpaczliwych prób i walk, nie udało mi się jej dogonić (ale jestem z niej dumny, bo wcześniej sam miałem podobną taktykę!:D), ale to gra z gatunku „kto szybciej znajdzie wygrywające kółko”, i trzeba się z tym liczyć.

Żeby jednak nie było to słodko-pierdząco, jest kilka rzeczy, które mnie w Gangesie uwierają.

Pierwsze – kolorystyka głównej planszy.
Owszem, jest ona niezwykle klimatyczna (nawet jak na grę euro), ale w pierwszej chwili niektórym trudno się połapać gdzie, co, jak, dlaczego i o co w tym wszystkim chodzi?!
Po drugie – chociaż mamy wiele pól do wykorzystania, to jednak z niektórych nie skorzystaliśmy NIGDY podczas tej rocznej przygody z Gangesem. I to zarówno we dwójkę jak i w większym składzie. Inne pola zaś były notorycznie oblegane i często toczyły się walki o to, kto pierwszy zajmie dane miejsce…
Skoro już przy miejscach jesteśmy – mapa na dwóch graczy jest za luźna. Grając w takim składzie nigdy nie miałem poczucia, że ktoś zajął miejsce, blokując moją drogę do pewnej wygranej. Po drugiej stronie mapy, w większym składzie, była już taka możliwość, aczkolwiek jeśli w porę nie przyblokowało się lidera, ten mógł bardzo szybko odskoczyć i wygrać…
I na koniec – znacznik pierwszego gracz – w postaci sympatycznego słonia – rozpadł się po dwóch partiach… a szkoda!

Pomimo tych niewielu wad bardzo lubimy Ganges. Podoba nam się to, w jak elegancki sposób połączono w niej kilka skrajnie różnych mechanik, jak ładnie się zazębiają, i jak, pomimo takiej mnogości opcji, łatwo można ją wytłumaczyć.
A to dopiero początek zabawy z Gangesem, ponieważ dla zaawansowanych graczy przygotowano szereg opcji dodatkowych: asymetryczne plansze „posiadłości”, którą rozwijamy. Nowe pola na torze rzeki, które potrafią nieźle namieszać w naszej strategii. Ograniczenie w posiadaniu maksymalnej liczby kostek.
Jest tego sporo i można sobie zmodyfikować grę pod własne preferencje.
A z tego względu, iż jest to szybka gra, można w nią zagrać kilka razy z rzędu podczas jednego posiedzenia!:)

Dodatkowo jakość wykonania stoi na naprawdę wysokim poziomie. Wszystkie komponenty (plansza główna, plansze graczy, kafelki świątyń i bazarów, kości, żetony) są naprawdę wysokiej jakości, a całość mieści się w dobrze zaprojektowanej wyprasce.

Fani eurosucharów, kości i wyścigów w stylu Istambułu będą zachwyceni tą grą. Reszta również powinna spróbować, bo pomimo zupełnego braku klimatu, odczuwa się dużą satysfakcję z obcowania z tą grą. I do tego to przepiękne wykonanie…

Grę do recenzji podesłało wydawnictwo Egmont, za co bardzo serdecznie dziękujemy!

Grę możecie również zakupić tutaj, albo sprawdzić ceny tutaj.


0 komentarzy

Nie bój się, komentuj! :)

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.