Zapraszamy do Podziemi od wydawnictwa 2 Pionki (dzięki za egzemplarz do recenzji!) to niewielka gra karciana, wydana pod koniec 2015 roku i przeznaczona dla 2-4 graczy, której średni planowany czas zabawy to ok. 30 minut. Autorem tego tytułu jest japoński projektant gier – Masato Uesugi. Tyle tytułem wstępu – do konkretów!
Zawartość pudełka
Zapraszamy do Podziemi bazuje na swoim japońskim pierwowzorze – Dungeon of Mandom. Różni się od niego jednak ilością dostępnych bohaterów i grafikami. Poza wywodzącym się z oryginału Wojownikiem do dyspozycji pozostaje jeszcze Mag, Barbarzyńca i Awanturnik. Każdy z nich ma swój zestaw grubych, tekturowych żetonów z magicznymi przedmiotami.
Paul Mafayon, który współpracował między innymi z Blizzardem przy tworzeniu kart do World of Warcraft popełnił także grafiki do powyższego tytułu. Czy muszę jeszcze w jakiś sposób reklamować emanującą miodność przedstawionych bohaterów, ekwipunku, czy potworów? 😉 Są gry, w których można się zakochać od pierwszego wejrzenia ze względu na oprawę graficzną – Zapraszamy do Podziemi może być jednym z nich. Może, bo wiele zależy jeszcze oczywiście od mechaniki, czy poziomu grywalności i regrywalności. Jak w tych aspektach wypada propozycja od 2 Pionków?
Mechanika
Ze względu na obecność 4 różnych bohaterów mamy do dyspozycji tak na prawdę 4 odmienne warianty gry, które mimo identycznych zasad będą wymagać innego podejścia, czy strategii w dojściu do wygranej. Jak wygląda sama rozgrywka?
Podczas swojej tury każdy z graczy ma do dyspozycji dwie akcje:
– dobiera kartę potwora z zakrytego stosu i decyduje, czy dołoży ją do grupy przyszłych przeciwników (nie) nieustraszonego śmiałka, czy też odrzuci ją w bezpieczne miejsce, jednocześnie uszczuplając bohatera o jeden element z jego ekwipunku;
– pasuje i nie bierze już udziału w tej rundzie – z jednej strony pozbawia się możliwości wejścia do lochu i opływania w splendorze w przypadku zwycięstwa, z drugiej daje sobie pewność, że jeszcze trochę pożyje (co też może finalnie przyczynić się do zwycięstwa)…
Kiedy wszyscy gracze poza jednym spasują – chcąc nie chcąc zostaje on pchnięty w otchłań i musi stawić czoła nagromadzonym tam wcześniej przeciwnikom. Od Ciebie i innych śmiałków zależy, czy został wcześniej pozbawiony niezbędnego do przeżycia ekwipunku, czy może jednak ma cień szansy. Rozpoczynając walkę sumujesz swoje punkty życia i ich modyfikatory z żetonów, a następnie rozpatrujesz po kolei karty przeciwników i odejmujesz ich moc od wcześniej naliczonych punktów. Niektóre przedmioty dają też jeszcze dodatkowe zdolności specjalne -np zabijają wszystkie potwory o sile 6 i wyższej, albo pozwalają wybrać typ przeciwników, którzy zostaną unicestwieni (do wyboru jeden z ośmiu rodzai). Jeśli bilans jest ujemny – matematyki nie oszukasz i musisz się pogodzić z porażką…
Finalnie rozgrywkę wygrywa osoba, która albo dwukrotnie wyjdzie z lochu zwycięsko, albo jako jedyna pozostanie przy życiu (każdy z graczy ma możliwość zostania zaszlachtowanym przez potwory dwa razy. Za drugim – skutecznie).
Brzmi banalnie? Przy wykładaniu pierwszych kart z zakrytej talii wydaje się, że faktycznie jest banalnie. Ale kiedy zaczynają dochodzić kolejne karty, a do tego jeszcze któryś z graczy wyrzuci ekwipunek zaczynasz kalkulować, zastanawiać się, analizować. Z prostej karcianki partia przeobraża się w zabawę pt. „Kto pierwszy spuści wzrok?”, czy „Kto pierwszy wciśnie hamulec?”. Spasujesz jako pierwszy i dasz innym podstawę do tego, żeby myśleli o Tobie jak o mięczaku? So let the games begin…
Czy warto?
Uwielbiasz piękne grafiki? – WARTO!
Jesteś 'świeży’ w temacie planszówek i szukasz łatwego do opanowania tytułu? – WARTO!
Kończysz 3-godzinną partię w jakąś cięższą pozycję i w przerwie przed kolejną chcesz zagrać w coś lekkiego? – WARTO!
3x na TAK – przechodzisz do kolejnego lochu!
2 komentarze
Miesiąc z uzależnieniem ;) – Board Games Addiction – recenzje, zdjęcia, nowości, luźne gadki – o grach planszowych! · 1 marca 2016 o 07:15
[…] JaMa, dostarczając do recenzji Kacpra Ryxa i Króla Żebraków, 2Pionki Portalu przekazując Zapraszamy do Podziemi, a także Kudu Games z bardzo oryginalnym tytułem – Bonsai (recenzja niebawem). W tym czasie […]
Wikingowie na Pokład, czyli worker placement w pięknym wydaniu! – Board Games Addiction – recenzje, zdjęcia, nowości, luźne gadki – o grach planszowych! · 31 lipca 2017 o 00:33
[…] kluczowe. Przypomina mi to trochę mechanikę push your luck z Zapraszamy do Podziemi (recenzja TUTAJ), gdzie wyczekanie przeciwnika może przynieść zarówno dużo korzyści, jak i zostawić nas z […]