Zdajecie sobie sprawę, jak ciężko przygotować tego typu listę – TOP 10, 15, 20, etc? Na rynku planszówkowym mamy dostęp do całej masy dobrych i świetnych gier (na szczęście tych bardzo słabych jest dość mało), dlatego kiedy już usiedliśmy nad naszą topką to… trochę utknęliśmy. 😉 O ile kilka pierwszych miejsc było wybrać w miarę łatwo, o tyle dalej zaczynały się już schody. Mimo wszystko udało się! I takim oto sposobem mamy dla Was TOP 10 gier 2017 roku. I to nie jedno zestawienie. Nie dwa zestawienia. Ale trzy zestawienia! Poniżej znajdziecie ranking owiessków (mój i mojej Żony Edyty), Starka, i jego Żony Kasi. A zatem, nie przedłużając – do dzieła! 🙂

TOP 10 owiessków

10. Łotry – karcianka autorstwa Grześka Pietrasa, z którym mieliśmy okazję rozegrać partię. Łotry nastawieni są mocno na interakcję między graczami i budowanie własnego silniczka, który wygeneruje nam odpowiednio szybko 50 monet. Gra się dość szybko, zasady łatwe do ogarnięcia, a jak ktoś lubi negatywną interakcję, to tutaj znajdzie jej odpowiednio dużo.

9.Owce na Wypasie – pseudo-szachy, które poznaliśmy podczas Planszówek na Narodowym w 2016, ale zaczęliśmy w nie grać odrobinę później. Bardzo proste zasady pozwalają na grę nawet najmłodszym (w wieku 5-6 lat), aczkolwiek nie oznacza to, że gra się banalnie. Owce wymagają myślenia na kilka ruchów do przodu i przewidywania zamysłów przeciwnika.

8. Wybuchowa Mieszanka – tytuł, który wyśmienicie sprawdził nam się zarówno w starszym gronie, jak i z dziećmi w wieku powyżej 5 lat. Zasady są bardzo proste, a wykonanie zachwyca każdego. Ogrom kolorowych kulek przypomina mi ponadto czasy dzieciństwa. 😉

7. Munchkin – trochę wieczorów przy nim spędziliśmy ścigając się w levelach. Proste zasady, dużo gry nad stołem i mnóstwo negatywnej interakcji. Czego chcieć więcej? 😉

6. Wojownicy Midgardu – gra, która nas bardzo pozytywnie zaskoczyła. W pierwszej kolejności nasze oczy przykuły klimatyczne grafiki, w drugiej po poznaniu mechaniki i zagraniu raz stwierdziliśmy, że jest to bardzo solidne euro ze szczyptą klimatu. Ogromnym plusem jest również niski próg wejścia.

5. Yamatai – przepiękna gra. Są osoby, które twierdzą, że na tym jej zalety się kończą. Ja się z tym nie zgadzam – Yamatai broni się dość oryginalną mechaniką (trochę podobną do tej z Five Tribes), niskim progiem wejścia i różnymi drogami do zwycięstwa. Ponadto, ze względu na losowe rozłożone wielu elementów (specjalistów, czy żetonów kultury) gra zyskuje na regrywalności.

4. Scythe – niejednokrotnie już się zachwycałem tym tytułem. Mimo, że jest to euro, mimo że mało w niej interakcji z innymi graczami, to jednak ze względu na małą skomplikowalność zasad i przepiękne wydanie – jest to pozycja, która nadaje się nawet dla niedzielnych graczy. Wystarczy tylko przebrnąć przez instrukcję. 😉 Wiele osób twierdzi również, że Scythe posiada najlepszy tryb solo.

3. Orlean – najwyżej sklasyfikowana przez nas gra euro. Mechanika bagbuildingu działa w Orleanie bardzo dobrze, płynnie i mimo że opiera się na losowym dobieraniu meepli z wora – można na tą losowość mieć mniejszy, bądź większy wpływ. Poza swoją eurowatością Orlean przykuwa spojrzenie poprzez charakterystyczne grafiki i duuużą ilość znaczników. Szczególnie, jeśli ma się wersję z drewnianymi żetonami.

2.T.I.M.E. Stories – Przed długi okres był to nasz numer jeden. Przede wszystkim spodobał nam się klimat, odkrywanie danej przygody/scenariusza, tak aby wykonać określone zadanie. Gra, mimo konstrukcji paragrafowej potrafi zaskoczyć jakimś totalnie nieprzewidzianym rozwiązaniem.Mimo, że scenariusze są jednorazowe – warto rozegrać praktycznie każdy, a następnie odsprzedać w inne ręce.

1. Posiadłość Szaleństwa – weszła do naszego życia i wskoczyła z łatwością na pierwsze miejsce, niczym choroba psychiczna. Klimat, klimat i jeszcze raz klimat! Do tego aplikacja spisuje się bardzo dobrze, dzięki czemu nie trzeba pamiętać o wielu zasadach. Dla każdego, kto szuka przygód w grach i nie jest wielkim miłośnikiem przekładania drewnianych kostek w grach euro – pozycja obowiązkowa!

TOP 10 Starka

W 2017 r zagrałem w masę gier, i to był rok przełomowy dla mnie, ponieważ na dobre zostałem pochłonięty przez tę pasję. Od minionego roku stała się ona istotną cześcią mojego życia (w przy okazji również i życia mojej żony, której topkę znajdziecie poniżej), poświęcałem jej masę czasu i nie żałuję żadnej chwili spędzonej nad planszą z rodziną i znajomymi – zarówno tymi „starymi”, jak i masą nowych, poznanych na Stark Expo w Polanicy Zdroju. Po ograniu ok. 100 tytułów trudno wybrać kilka (poza tym jednym, wyjątkowym ;), a do tego jeszcze ułożyć je według ich „fajności”. Dlatego postanowiłem, że na tej topce pojawią się jedynie gry, w które grałem i które posiadamy we własnej kolekcji (stąd brak np świetnych „Listów z Whitechapel” i „Sid Meier’s Civilizations”, które kupiliśmy dopiero kilka dni temu) oraz, że nie umieszczę na niej hitów, w które zagrałem 1-2 razy („Posiadłość Szaleństwa”) oraz takich, które wiem, że byłyby na mojej liście i to dość wysoko, ale jeszcze w ogóle w nie nie zagrałem, a jedynie obserwowałem, jak grają inni („Star Wars: Rebelia”, „Inis”).
Po tym przydługim wstępie zaczynam, swoją topkę… od końca;)
Enjoy!

10. InBetween – polska gra, autorstwa Adama Kwapińskiego, która szturmem podbiła nasze serca i wdarła się do naszego umysłu (zupełnie, jak Kreatura, w którą wciela się jeden z graczy ;). Bardzo (nie)przyjemna 2-osobówka, w której walczymy o mieszkańców fikcyjnego miasteczka Upsideville, a wszystko w klimacie serialu Stranger Things (lub jak kto woli – Supernatural).

9. 7 cudów świata: Pojedynek – nasza ulubiona gra 2-osobowa, pozwalająca zbudować i rozwijać własną cywilizacje, ale nie zajmująca tyle miejsca (i czasu), co „duże” gry cywilizacyjne, jak chociażby Osadnicy: Narodziny Imperium.

8. Zamki Burgundii – nienawidzę tej gry. Zawsze w nią przegrywam z Callo (ale tylko z nią, innych ogrywam ;p), wściekam się na tę grę, mam ochotę porwać planszę, a kostki oddać komuś do gry w monopol lub Talizman… a potem siadam do kolejnej partii 😉 Gra, która doczekała się własnej historii z II Stark Expo w Polanicy (ale żeby ją usłyszeć, musicie tutaj przyjechać osobiście)

7. Roll for the Galaxy – nie przepadam za grami w klimatach sci-fi, ale właśnie pod znakiem takich gier (i Stworza) upłynęła nam połowa grudnia. Graliśmy dużo w Rolla i Terraformację Marsa i z tych dwóch pozycji to właśnie Roll bardziej przypadł mi do gustu (i to wcale nie przez 111 ślicznych kostek ;p)

6. Scythe – legendarne 4x, które okazało się bardzo dobrą grą euro ;). Nie interesowałem się nią przed premierą, dlatego cały hype przeszedł mi koło nosa i do gry usiedliśmy z Callo „na spokojnie” i już od pierwszej partii urzekła nas prostota zasad i cała fabularna otoczka tej gry, tworząca niezły klimat, który w tego typu grach raczej nie jest wymagany. Kolejne dodatki tylko podnosiły przyjemność z rozgrywki, dlatego właśnie przy niej spędziliśmy minionego sylwestra.

5. Great Western Trail – kolejna gra, którą poznałem na Stark Expo i która z miejsca podbiła moje serce. Sporo zasad, które pozornie nie powinny razem współpracować, a jednak wszystko działa jak należy i po kilku turach jest bardzo intuicyjne. Pomimo wielu micro reguł, o których należy pamiętać, gra jest przyjemna, a jedyny zarzut, jaki do niej mam, to to, że przy 2 graczach… za szybko się kończy! 😉

4. The Others – kawał potężnej gry, z mrocznym klimatem horroru wylewającym się z pudła. Dzieło Erica Langa to świetna pozycja dla wszystkich fanów gier ameri. Odwieczna walka dobra (które w swoich szeregach wcale nie ma „kryształowych” bohaterów, wręcz przeciwnie) ze złem, tym razem pod postacią siedmiu (choć w podstawowej wersji gry tylko 2 ;p) grzechów głównych, wspomaganych przez splugawionych przedstawicieli miasta Heaven, w której nic nie jest pewne, a czasami nawet najlepszy przyjaciel okazuje się być śmiertelnym wrogiem. Nigdy nie wiesz, jaką mroczną przeszłość skrywa twój partner z oddziału.

3. Cthulhu: Rise of the Cults – gra, która zdetronizowała The Others w top3 i która sprawiła, że o Blood Rage już prawie zapomnieliśmy. Nowe dzieło Krzysztofa Wolickiego, tym razem w klimacie mitologii H.P. Lovecrafta, łączące kilka mechanik, w sposób, który znaliśmy już np ze Studium w Szmaragdzie (dlatego tamta gra jest poza top 10). Mamy w niej deckbuilding, area control i walki w stylu znanym własnie z Blood Rage, a dodatkowo bardzo ciekawy sposób zarządzania akcjami, już w momencie ich planowania. Musimy wszystko dobrze przemyśleć, ponieważ jeden głupi ruch może sprawić, że zmarnujemy całą rundę (a tych jest naprawdę niewiele). Proste zasady, ale niesamowita głębia – to, co w grach bardzo lubię i cenię.

2. Eldritch Horror – dla mnie osobiście, najlepsza gra w klimatach prozy Samotnika z Providence. Przygoda, fabuła, mocna kooperacja, walka z Przedwiecznymi, którzy na każdym kroku pokazują nam, jakimi nędznymi robakami jesteśmy, a do tego wiele wydarzeń, w których uczestniczymy sprawiają, że każda partia jest inna. I chociaż rzadko wygrywamy, a Wielcy Przedwieczni poniewierają nami okrutnie – wybieramy kolejnego badacza i po raz kolejny bierzemy udział w tej nierównej walce (jest to również jedna z tych gier, w które bardzo lubię grać solo). Klimat, klimat i jeszcze raz ph’nglui mglw’nafh cthulhu r’lyeh wgah’nagl fhtagn.

1. Pan Lodowego Ogrodu – król może być tylko jeden. I jest nim gra autorsta wspomnianego wcześniej Krzysztofa Wolickiego. Ci, którzy mnie znają wiedzą, że jest to ta gra, o której wszystkim opowiadam, o którą wszyscy mnie pytają i której zasady tłumaczyłem we wrześniu 5 raz, podczas 5 różnych partii (a tłumaczenie zasad trwa ok godziny ;p) i nigdy tego nie żałowałem. Genialna pozycja, o której mógłbym rozmawiać godzinami, zarówno pod kątem samej gry, jak i jej powiązania z literackim pierwowzorem. Dlatego teraz powiem tylko tyle – kto nie grał, ten prędko powinien nadrobić braki. Najlepiej na kolejnym Stark Expo – chętnie wytłumaczę zasady 😉 A ja może w końcu napiszę obiecaną recenzję na naszym blogu…

TOP 10 Kasi

10. Cthulhu Fluxx – Gra na 5 min. a czasami zajmuje godzinę ^^ jest śmieszna, a do tego zasady zmieniają się co chwilę, więc czasami trudno za nią nadążyć. Cthulhu na wesoło! To tyle 😀

9. Runebound – Gra, którą Stark zażyczył sobie na urodziny. Zagraliśmy w nią wtedy kilka razy i potem przeleżała bardzo długo nie ruszana i nie grana. Ostatnio wróciliśmy do niej i teraz, po zagraniu, uważam, że jest świetna. Kolorowa i szczegółowa plansza, pełna różnych zadań do odkrycia. Grając czuję, jakbym przeżywała prawdziwą przygodę w fantastycznym świecie, a biorąc udział w różnych przygodach, czuję się jakbym czytała książkę, np Hobbita. No i smok, którego trzeba ubić na samym końcu 😀 Czego chcieć więcej?

8. Scythe – Bardzo fajna gra, którą najpierw kupiłam „oczami”, a dopiero później poznałam dokładnie zasady. Piękne figurki bohaterów, różnorodne mechy i robotnicy dla różnych frakcji, a do tego fajne zasady. Zdobywanie terenów, zbieranie zasobów, produkcja, karty spotkań z pięknymi grafikami. Gdybym mogła, umieściłabym ją na 2.miejscu, ale tam jest … – zobaczycie. 😉

7. Teraformacja Marsa – średnio atrakcyjna mapa, ale za to masa świetnych kart, które się zagrywa. Zasady początkowo wydawały się skomplikowane, ale jak zaczęliśmy grać to po kilku turach wszystko stało się bardzo intuicyjne (tylko trzeba dokładnie czytać karty).

6. Stworze – nowa gra w naszej kolekcji. Fajny, słowiański klimat, ponoć słabo napisana instrukcja (nie wiem, mi zasady tłumaczy mąż ;p), trochę mało czytelne poszczególne elementy gry, bo wszystko jest wykonane w jednostajnych barwach, przez co czasami zlewa się w całość na mapie i łatwo się w tym pogubić lub zapomnieć uzupełnić brakujących misji/znaczników.

5. Najemnicy – gra karciana od Lucrum. Z 3 zestawów, które mamy, najchętniej gramy w „magią i mieczem” – bardzo chamski, ale jednocześnie wymagający pomyślenia zestaw.

4. The Others – dla mnie na początku wszystko wydawało się bardzo trudne, ale po pierwszej rozgrywce wiedziałam, że nie będzie aż tak źle. Trzeba liczyć się z dużą losowością i tym, że albo wypadnie to czego się oczekuje albo trzeba się pogodzić z tym, że potwór nas za…bije 😉 gra jest świetna, uwielbiam i nienawidzę jednocześnie (bo zawsze przegrywam ze Starkiem…).

3. Roll For The Galaxy – gra moim zdaniem jest świetna! Dużo kostek! Uwielbiam kostki! Szczególnie tak kolorowe, jak w tej grze ^^. Wkładając kostki do kubeczka słyszymy bardzo dokładnie jak hałasują ^^. Więc same plusy: dużo kostek, proste zasady, dynamiczna rozgrywka. Roll For The Galaxy – Prawdopodobnie największe (dla mnie!) pozytywne zaskoczenie roku. Z czystym sumieniem polecam!

2 – Eldritch Horror – hmm ^^. Gracze wcielają się w badaczy tajemnic, śledzących niepokojące wydarzenia i próbują uratować świat przed zagładą. Kosztem swego życia i/lub zdrowia psychicznego, tak w ogóle. Rozgrywka w Eldritch jest (nieco) długa, co może doprowadzić do szaleństwa ;).

1. Pan Lodowego Ogrodu – to gra, obok której nie można przejść obojętnie. Gra sama w sobie jest świetna, pozbawiona losowości i trudna. Nasza wygrana zależy tylko od sprawności naszego umysłu. Musimy liczyć, planować, przewidywać kroki przeciwników. Pan Lodowego Ogrodu jest więc grą wymagającą. Powinna zachwycić wszystkich fanów gatunku.


1 komentarz

Przez Mroczne Góry do upragnionej Valhalli – dodatki do Wojowników Midgardu! – Board Games Addiction · 23 listopada 2018 o 00:44

[…] naszej TOPce gier 2017r. Wojownicy Midgardu zajęli 6 miejsce (TOPka TUTAJ, a recenzja TUTAJ). Nic dziwnego zatem, że kiedy pojawiła się możliwość ogrania dodatków, […]

Nie bój się, komentuj! :)

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.