Czy jest tutaj ktokolwiek, kto grał w komputerowego Mahjonga? Pewnie wiele osób. Czy jest ktoś, kto grał w klasycznego chińskiego Mahjonga? Pewnie niewiele. Wiecie, że ten klasyczny przeznaczony jest tylko dla 4 graczy, ma dość skomplikowane zasady i wcale nie polega jedynie na zbijaniu par kamieni? Pewnie dlatego nie przyjął się jakoś spektakularnie na naszym rynku, za to wersja komputerowa jest jednym z najpopularniejszych zabijaczy czasu. Nic więc dziwnego, że Zamkowi Smoków, który już na pierwszy rzut oka przywołuje na myśl tą chińską grę, mechanicznie bliżej do jej uproszczonej wersji. Czy to źle? Zdecydowanie nie. 🙂 Zapraszam na recenzję!
Zamek Smoków vs. Azul?
Kiedy kilka miesięcy temu na rynku pojawił się Azul i z impetem szturmował polskie domy pojawiały się głosy, że jak tylko zostanie wydany Zamek Smoków to Azul pójdzie w odstawkę. Głosy te nie ucichły, kiedy ZS już się pojawił, co więcej zaczął być przez niektórych tytułowany Azul-killerem. Czy zatem dzisiaj skupię się na porównaniu tych dwóch gier? Tak. W kilku zdaniach na samym końcu + kilka zdań w środku. Dlaczego tylko tyle? Bo to dwie zupełnie różne gry, a killowanie jednej przez drugą jest dla mnie totalnie na wyrost. Za chwilę dowiecie się, dlaczego.
Najpierw jednak kilka słów o wykonaniu i tutaj parę słów porównania do Azula się pojawi. Jeśli mieliście w rękach kamienie do Mahjonga, to wiecie, że są super wykonane, trwałe i bardzo fajnie leżą w dłoniach. Podobnie kafelki mozaiki w Azulu, które wykonane są z żywicy. Kiedy zamawiałem dla siebie Zamek Smoków byłem przekonany, że z pudełka wyleje się taka sama jakość, szczególnie że obie gry są z podobnego przedziału cenowego. Spotkało mnie podobne rozczarowanie do tego, które przeżywałem przy Terraformacji Marsa (gra z ogromnym sukcesem, w której kostki są poździerane na rogach od razu po otwarciu nowej gry…), czy Posiadłości Szaleństwa (o jakości figurek można by esej napisać). Kamienie wykonane są z plastiku, w dodatku niektóre z nich są zabrudzone farbą. Niby niewielka rzecz, ale jednak po tak hucznie zapowiadanym tytule można się było spodziewać czegoś więcej. Plansza główna, czy planszetki wykonane są z dość cienkiej tektury. Szkoda.
Wykonanie wykonaniem – przecież najważniejsza jest mechanika. Pod tym kątem Zamek Smoków według mnie zdał test. Zasady są bardzo proste – zawsze na początku pobieramy kafel z górnego rzędu, a następnie decydujemy, czy weźmiemy inny do pary, pobierzemy świątynię do swoich zasobów, a może zgarniemy po prostu punkt. Pobrane kafle układamy wedle życzenia na swojej planszy, przy czym połączenie bokami min. 4 kafli tego samego rodzaju je scala i generuje punkty. Na scalone kafle możemy położyć świątynię, która na koniec gry przyniesie punkty równe liczbie kafli pod nią. Im więcej kostek na raz scalimy, tym więcej punktów dostaniemy. Nawet gdyby na tym skończyła się mechanika ZS, to byłaby to dla mnie bardzo przyjemna, lekka gra logiczna, warta sprawdzenia. Ale na tym się nie kończy. 🙂
Na poziom regrywalności, która jest ogromną siłą Zamku Smoków wpływa kilka rzeczy. Po pierwsze duża dowolność w kontekście przygotowania tytułowego Zamku, czyli układu kafli na planszy głównej (sama plansza ma nadrukowany jeden układ). W instrukcji znajduje się ponadto 12 innych propozycji. Kolejną rzeczą, a raczej przede wszystkim dzięki niej wpływającą na regrywalność są karty smoka i karty ducha. Pierwsze określają, za co na koniec gry otrzymamy dodatkowe punkty. Cele są bardzo różne i mocno determinują, w jaki sposób gracze postępują i jaką strategię przyjmują. Drugi rodzaj kart pozwala skorzystać ze specjalnej mocy ducha, czyli np. pobranie niedostępnego kafla, czy takiego nie do pary. W tym celu musimy odrzucić jeden z naszych kafli, albo świątynię. W naszych rozgrywkach dość rzadko korzystaliśmy z pomocy ducha, aczkolwiek w kryzysowych sytuacjach czasem się przydaje. Za to różnorodność kart smoków robi przysłowiową robotę.
Nie byłbym sobą, gdybym się do czegoś nie przyczepił (poza wykonaniem w tym przypadku). Wiele gier logicznych ma to do siebie, że najlepiej sprawdza się podczas partii 2-osobowych, ponieważ w większym składzie zwiększa się czynnik losowy i zmniejsza przyjemność z planowania. Podobnie jest w Zamku Smoków – zdecydowanie lepiej grało mi się w 2 osoby. Mogłem zbierać więcej kamieni, tworzyć większe zestawy, mieć większą kontrolę nad grą. Przy 4 osobach – jeśli w którymś momencie podejmiesz ryzyko i nie weźmiesz pasującego kafla – możesz tego gorzko pożałować, kiedy gra się nagle skończy. Jakoś skradło mi to miodność z gry 2-osobowej. Z drugiej strony – Edycie grało się tak samo dobrze w każdym składzie. Odczucia są zatem kwestią względną, natomiast trzeba przyznać, że gra się po prostu inaczej, zależnie od liczby współgraczy.
Wracając do porównania Zamku Smoków i Azula. W moim odczuciu jedyne, co łączy te dwie gry to fakt ściągania prostokątnych kostek ze środka stołu na swoją planszetkę. W takim samym stopniu, jak stawianie figurek na planszy w Zombicide i Scythe. Zapytaliśmy również naszych znajomych, z którymi mieliśmy okazję zagrać w obie gry, która jest dla nich lepsza i czy widzą tak wielkie analogie, jak twierdzą niektórzy. Ci, którzy rzadziej grają w planszówki stwierdzali, że to dwie różne gry, ale jak już by mieli porównywać, to wolą Azula (łatwiejszy, szybszy, a przyjemność z gry bardzo duża). Ci zaś, którzy są bardziej zapalonymi planszówkowiczami stwierdzali, że te gry różni od siebie na tyle dużo, że ich porównywanie w kontekście bycia killerem jest bez sensu. Obie są dobre i obie warto przetestować.
Podsumowując, naokoło Zamku Smoków został nadmuchany wielki balon pt. 'najlepsza gra logiczna ever, killer wszystkich innych gier logicznych’, z którym się kompletnie nie zgadzam. Jest to bardzo regrywalna gra logiczna, na którą miło się patrzy, która działa płynnie i którą polecam sprawdzić każdemu. Ale czy bije wszystkie inne gry z tej kategorii na głowę? Nie.
Plusy:
- bardzo ładna oprawa graficzna
- czuć lekkość i egzotyczność orientu
- proste zasady
- bardzo duża regrywalność
Minusy:
- wykonanie kafli mogłoby być lepsze
- na 2 osoby działa lepiej, niż na 4
Wydawca: Rebel
Liczba graczy: 2-4
Wiek: 8+
Czas gry: ok. 45 minut
Zamek Smoków możesz kupić TUTAJ. 😉
A na koniec… 3 grosze Starka na temat Zamku Smoków:
„Nie przepadam za ładnie wydanymi grami logicznymi, ale Zamek Smoków spodobał mi się od pierwszej partii na Pyrkonie (tak, gram regularnie w Mahjonga na telefonie ;p) i nie ukrywam, że spodobał mi się bardziej od Azula. Czy jest jednak lepszy od Azula? Nie. To dwa zupełnie różne tytuły, które można śmiało postawić obok siebie na półce. Azul na początek, Zamek dla bardziej zaawansowanych graczy. Jedyne, co bym w nim zmienił, to niektóre karty Smoków, które są po prostu przekombinowane i trudne do prawidłowego zrozumienia, nawet po kilkukrotnym przeczytaniu instrukcji. Release the dragons!”
4 komentarze
Leszek Traczyk · 19 lipca 2018 o 10:50
Zasady są bardzo proste – zawsze na początku pobieramy kafel z górnego rzędu, a następnie decydujemy, czy weźmiemy inny do pary, pobierzemy świątynię do swoich zasobów, a może zgarniemy po prostu punkt. Nigdzie nie jest napisane ze pierwszy kafel musi byc z górnego rzędu 🙂
owiessek · 19 lipca 2018 o 11:06
Instrukcja, strona 5 mówi o pobieraniu kafla z górnego poziomu. 🙂
Witaj w świecie witraży… – Sagrada! – Board Games Addiction · 21 listopada 2018 o 01:30
[…] typu dywagacje prowadziliśmy również przy okazji recenzji Zamku Smoków (recenzja TUTAJ) i doszliśmy do wniosku, że ZS i Azul to dwie różne gry, które łączy jedynie obecność […]
TOP 10 gier 2018 według BGA! – Board Games Addiction · 3 stycznia 2019 o 00:10
[…] 9. Zamek Smoków – Pierwsza gra logiczna w zestawieniu. Zamek nawiązuje do Mahjonga, w którego komputerową odmianę zagrywa(ło) się wiele osób. Zbieramy zatem pary kamieni tego samego rodzaju, układamy ich zestawy na swojej planszy i zdobywamy punkty. Mnogość układów, czy zmienne karty celów zapewniają sporą regrywalność. Recenzja TUTAJ. […]