„Wieki temu na nasz świat znany z codzienności spadła okultystyczna zagłada, której nikt się nie spodziewał. Wielokształtna masa demonów łaknąca ludzkiej krwi zalała Ziemię. Ludzkość stanęła w obliczu niezrozumiałego i potężnego wroga, który budził najgłębsze przerażenie i którego nie imała się żadna broń.
Gdy po długiej i wyczerpującej walce opadł już bitewny kurz, niewiele pozostało z dawnego wspaniałego świata, błyszczącego chromem i rozbrzmiewającego słodką muzyką. Ludzie na nowo zaczęli bać się ciemności i tego co w sobie kryje. Zostali rozbici i rozgonieni po spustoszonym świece, ale zachowali resztki godności i przetrwali tworząc klany.
Zwycięzcami w Wielkiej Wojnie zostali okultyści, którzy sprowadzili na świat Ciemność. Nazwali się Ebionitami, a ich przywódca mianował się Pierwszym Cesarzem.
Żaden z Cesarzy nie panował wiecznie – czas obecnego właśnie dobiega końca. Jego ciało okaleczone przez setki rytuałów oraz przez walki z upiorami rozpada się a jego dusza nie przypominała już ludzkiej. Głowy Wielkich Rodów pożądliwie spoglądają na obsydianowy tron w Wieży Dzwonów i coraz odważniej wyciągają po niego ręce. Zgodnie z tradycją, pretendenci do tronu odbywają igrzyska przebiegłości.”

W grze Elekt 2 do 4 śmiałków staje do walki o cesarski tron. Aby wygrać tę rywalizację postaramy się wykorzystać nasze wpływy, skorzystać z posiadanej wiedzy okultystycznej, a nawet nie cofniemy się przed zabójstwem. W tym celu wyślemy poddanych nam kultystów i uległe nam demony, aby służyły nam wiernie na kilku frontach, na których będzie toczyła się rywalizacja.

Elekt to gra karciana, w której zagrywając po kolei karty do trzech różnych stref, będziemy starali się zebrać największą liczbę konkretnych symboli, tak, aby pokonać rywali i zdobyć kolejne tytuły przybliżające nas do tronu.
Gra składa się z nieokreślonej liczby rund, a każda runda podzielona jest na 4 fazy:
1. Rekrutacja – podczas której zdobywamy nowe zaawansowane jednostki do wykorzystania w walce;
2. Przydzielanie jednostek – gracze po kolei (wg kolejności „na dworze”) dokładają po 1 jednostce do jednej trzech stref: misji, wpływu oraz Dworu. Faza kończy się kiedy wszyscy gracze spasują lub wyłożą po 5 kart;
3. Walka o strefy – mięso tej gry: porównujemy liczbę symboli posiadanych przez nasze jednostki. Przewaga w posiadaniu konkretnego symbolu pozwala nam odpalić umiejętność z nim związaną. Walki rozpatrujemy zawsze po kolei w każdej strefie osobno, zaczynając od misji, oraz (zazwyczaj) wg kolejności symboli: okultyzm –> zwiad –> przemoc –> władza.
4. Zakończenie rundy – ustalenie nowej kolejności na Dworze (jeśli zaszła taka potrzeba), zebranie pozostałych na stole jednostek oraz Żaru – bardzo cennego surowca.

Rozgrywka kończy w momencie, gdy któryś z graczy osiągnie określoną liczbę tytułów – zależnych od liczby graczy – i to on staje się nowym Cesarzem i może zrobić co zechce z resztą pretendentów do tronu 😉

To tyle, jeśli chodzi o mechanikę.
Zasady są bardzo proste, można je wytłumaczyć w kilka minut i przejść do gry, co jest kolejnym wielkim plusem tego tytułu. Pierwszym jest niewątpliwie klimat gry Elekt. Co prawda do recenzji otrzymałem wersję prototypową, gdzie wiele kart nie posiadało nawet grafik, a na wielu innych były jedynie szkice koncepcyjne, ale już one (oraz grafiki na kartach podstawowych, które każdy gracz ma identyczne) sprawiały, że po ciele spływał zimny pot, a serce biło mocniej! Mroczny, czasami surrealistyczny klimat, w którym świat fantasy łączy się z horrorem, a przemoc stoi na równi z okultyzmem – w to mi graj!
W prototypach, które otrzymuję do recenzji, zazwyczaj skupiam się na mechanice, bo wiem, że komponenty mogą jeszcze ulec zmianie, jednakże w Elekcie już teraz czułem się częścią tego Świata i odczuwałem otaczający mnie mrok i demony próbujące zerwać się z mentalnych więzi, które na nie nałożyłem, aby były mi posłuszne.

Na bieżąco śledzę autorów gry, którzy wrzucają kolejne grafiki kart na swój fan page i już nie mogę się doczekać, kiedy ta gra wyjdzie!

A jest to o tyle dziwne, że do tej pory nie zwracałem na ten tytuł w ogóle uwagi.
Dlaczego?
Ponieważ sprawiał wrażenie kolejnej gry, w której zbieramy symbole, aby mieć ich jak najwięcej, co pozwoli nam wygrać (jak np. w „Krótkiej Historii Cywilizacji”) i poza fajnymi grafikami nie będzie miał w sobie nic ciekawego do zaoferowania.

I faktycznie, w pewnym stopniu miałem rację. Rzeczywiście w tej grze zagrywamy karty w ten sposób, aby zebrać jak największą liczbę interesujących nas symboli (zazwyczaj jest to „władza”, dzięki której zdobywamy kolejne tytuły), ale tam, gdzie inne gry się kończą – Elekt dopiero nabiera rumieńców.

Ponieważ dopiero po wyłożeniu kart zaczyna się największa zabawa – korzystanie ze specjalnych umiejętności zarówno z tytułu przewagi w symbolach, jak i tych, posiadanych przez nasze postacie.
I o ile wszyscy zaczynamy z takimi samym postaciami startowymi, tak już jednostki zaawansowane są zazwyczaj unikalne i kiedy podczas fazy rekrutacji musimy zdecydować którą wybrać (zawsze wybieramy z dwóch, czasami trzech) to często mamy naprawdę sporą zagwozdkę, na kogo postawić, bo tak naprawdę każda z nich może się przydać..
Nie raz ze smutkiem musiałem pozbyć się dobrej postaci, aby wziąć inną, równie dobrą, ale widziałem, że inni gracze mieli podobne miny.

Bardzo podoba mi się również taktyczny aspekt w tej grze.
Z racji tego, że symbole na kartach zawsze rozpatrujemy w tej samej kolejności, już w momencie zagrywania kart do stref staramy się przechytrzyć naszych rywali, a że oni robią dokładnie to samo, sytuacja na stole jest bardzo dynamiczna. Często zdarza się, że jedna zła lub nieprzemyślana decyzja powodowała nie tylko przegraną o jeden z tytułów, ale i śmierć naszej jednostki. A utrata jednostki, zwłaszcza na początku gry, jest bardzo bolesna – bo o ile podstawowe wracają nam na rękę, tak zaawansowane giną bezpowrotnie. Wprawdzie możemy je ocalić wydając Żar, ale wykorzystujemy go również do odpalania specjalnych umiejętności naszych postaci, a do tego możemy posiadać tylko trzy Żary, co sprawia, że musimy nim bardzo rozważnie zarządzać…

W tym miejscu trzeba powiedzieć, iż Elekt nie jest grą dla każdego. Z dwóch powodów – pierwszy to oczywiście tematyka. Co prawda nie przeprowadzamy tutaj żadnych rytuałów (a szkoda;p), ale okultyzm, przemoc i przytłaczający klimat jest obecny niemal na każdym kroku.
Kolejny to negatywna interakcja – już dawno przy żadnej grze Callo nie wściekała się tak, jak przy Elekt. Zdrady, wbijanie noża w plecy, morderstwa – to wszystko jest solą tej gry. Staramy się na każdym kroku przechytrzyć naszych rywali, jednocześnie osłaniając własne tyły i niestety, ktoś musi zostać poszkodowany. Było kilka partii, gdzie wykorzystując specjalną zdolność pewnej postaci (która, swoją drogą wydaje się być za mocna…) w ostatniej chwili wyrywałem zwycięstwo z rąk rywala. To potrafi sfrustrować…

Jak więc finalnie wypada gra Elekt?
Zaskakująco dobrze, jak na grę o zbieraniu symboli 😉
Taktyczne podejście do kontroli interesujących nas obszarów, różnorodne umiejętności jednostek zaawansowanych, karty z talii misji i wpływów, o które rywalizujemy, a które często zmieniają na daną rundę zasady gry – to wszystko, a także KLIMAT i negatywna interakcja, sprawia, że Elekt jest bardzo ciekawą grą karcianą, w którą bardzo chętnie zagram.
Nawet Callo, pomimo tego, że strasznie się wkurza kiedy przegrywa, to nadal chętnie ze mną w to gra.
Obawiałem się jedynie, jak Elekt będzie wyglądać przy 3 graczach (dwoje się umawia i „bije” faworyta), ale o dziwo, niczego takiego nie zauważyłem (albo po prostu nie dałem się dojechać 😉 ) i w takim zestawieniu również gra działa bardzo dobrze.
Mam tylko nadzieję, że w finalnej wersji będzie o wiele więcej kart (zarówno jednostek, jak i w taliach misji, wpływu i Dworu), bo w naszym prototypie dość szybko poznaliśmy wszystkie karty i wiedzieliśmy na co czekać, na kogo polować i kogo można z powodzeniem poświęcić w walce.

Podsumowując:
Elekt to solidny debiut autorstwa Krzysztofa Głośnickiego, który wstrząsnął platformą zagramw.to. Do końca kampanii pozostało jeszcze kilka dni, a gra już zebrała 263 % wymaganej kwoty, dzięki czemu odblokowano naprawdę ciekawe cele (m.in. dodatkowe karty startowych jednostek, misji, etc) i dlatego zachęcam Was również do zainteresowania się tym tytułem – jeśli jeszcze tego nie zrobiliście. Ta gra Was na pewno nie raz zaskoczy!

 

Kampanię możecie śledzić tutaj.

Grę do recenzji podesłało nam wydawnictwo What the Frog, za co bardzo dziękujemy!


0 komentarzy

Nie bój się, komentuj! :)

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.