W naszej TOPce gier 2017r. Wojownicy Midgardu zajęli 6 miejsce (TOPka TUTAJ, a recenzja TUTAJ). Nic dziwnego zatem, że kiedy pojawiła się możliwość ogrania dodatków, które ufundowały się na wspierajce – zacieraliśmy ręce. Jak nam się podobały i czy warto sobie urozmaicić nimi podstawkę? Zapraszam na recenzję!

Wykonanie, którego nie sposób pominąć…

Zanim przejdę jednak do samej mechaniki i wrażeń MUSZĘ trochę ponarzekać na wykonanie. Pierwsza sprawa – papierowe wypraski w pudełkach. Znalazły swoje nowe, doskonałe miejsce zaraz po otwarciu pudełek, czyli w koszu. Powyginane, porwane… Na szczęście to tylko dodatki, więc z góry założyliśmy, że i tak wszystkie elementy trafią finalnie do pudełka od podstawki. Nie było to łatwe, ale jednak udało się faktycznie zmieścić w nim oba dodatki, bez konieczności wyrzucania plastikowej wypraski! (w tym momencie ślemy pozdrowienia do Adriana z Diceland 😀 ). Czepiając się dalej wykonania – planszetki z bohaterami mają odrobinę inny wymiar i paletę kolorów. To samo tyczy się niektórych kafli straganów. Co prawda zwróciłem na to jakąś bardziej szczególną uwagę dopiero po jakimś czasie, aczkolwiek domyślam się, że wielu osobom może ten fakt przeszkadzać. Na szczęście, w żaden negatywny sposób nie wypływa on na rozgrywkę.

No właśnie, przejdźmy do rozgrywki, czas na mięso. 😉 Jak na dodatki przystało – pojawia się nowa zawartość. Mroczne Góry wprowadzają do gry nowy kierunek wypraw, czyli tytułowe góry. Gracze mogą po drodze natknąć się na najemników, którym trzeba zapłacić, może spaść na nich lawina, albo szczęśliwie przejdą bez strat. Na końcu podróży czekają na nich nowe rodzaje potworów – Bergrisary. Nagrodą za ich pozyskanie, poza punktami oczywiście, są kości nowego rodzaju jednostek – łuczników. Zieloni nie potrafią się bronić, jednak mają duże prawdopodobieństwo sukcesu, ponadto są w stanie pozyskać dodatkowe pożywienie w trakcie polowania. Wycieczki w góry działają bardzo podobnie do wypraw morskich, aczkolwiek są łatwiejsze, więc potwory tam spotkane nie generują tak dużej liczby punktów, jak monstra. 

Valhalla wprowadza zdecydowanie więcej urozmaiceń. Pojawiają się dwie planszetki dla naszego bohatera. Jedna z dodatkową umiejętnością (i miejscem na niebieską kość), druga na żetony poległych w chwale dzielnych wojów. Po co nam te żetony? Żeby korzystać z planszy Valhalli, na której leżą karty z epickimi potworami oraz błogosławieństwami Walkirii. Dzięki temu śmierć naszych kostek-wojowników nie idzie na marne, wręcz przeciwnie czasem nawet chcemy, żeby polegli, aby wykorzystać ich znaczniki do pozyskania nowych kart. Jeśli to wszystko umiejętnie połączymy, nasz wynik i przewaga nad pozostałymi graczami może być kolosalna! Dodatek wprowadza jeszcze 2 nowe rodzaje wojowników – berserkerów (zawsze giną pierwsi, ale za to są mocni w ataku) i tarczowników (potrafią atakować i bronić się jednocześnie).

Jak to wszystko działa?

Po pierwsze – nie bójcie się od razu połączyć dodatków i zagrać w komplet! Wojownicy Midgardu mają to do siebie, że nauczenie rozgrywki nowego gracza jest szybkie i intuicyjne. Z dodatkami jest dokładnie tak samo, więc jeśli ktoś jest obeznany z podstawką – wystarczy, że przeleci wzrokiem przez instrukcję i można zaczynać grę. Już po pierwszej partii z dodatkami mieliśmy poczucie, jak byśmy nigdy nie grali bez nich i już więcej bez nich grać nie chcemy. Pojawiło się więcej możliwości podejmowania decyzji na bieżąco, nowe strategie do obrania, a mimo to rozgrywka praktycznie się nie wydłużyła – w 4-osobowym składzie trwa trochę ponad godzinę. Oba dodatki ubogacają również podstawowe talie celów, run, Draugrów, Trolli i kupców o nowe karty, dzięki czemu ich różnorodność wzrasta. Odpowiadając zatem na pytanie, jak to działa stwierdzam, że działa bardzo dobrze. Jeśli tylko dałoby się szybciej rozkładać/składać wszystkie elementy to już w ogóle byłoby wyśmienicie. Na szczęście ikonografia jest bardzo czytelna, a wszystkie elementy mają przypisane i dobrze oznaczone lokalizacje. Zorganizujcie sobie jedynie miejsce na żetony, czy kostki – robi się ich sporo. 😉 Podsumowując – dla osób, które lubią WM dodatki są must have, bez dwóch zdań. Pozostałym sugeruję sprawdzić, może teraz przychylniej spojrzycie na tę grę. 😉

Plusy:

  • urozmaicenie rozgrywki, które jej nie wydłuża
  • wprowadzenie zestawu dla 5 gracza w Mrocznych Górach
  • nadal bardzo łatwe, intuicyjne zasady do opanowania
  • uzupełnienie dotychczasowych talii o nowe karty, poza wprowadzeniem całkowicie nowych elementów/mechanizmów

Minusy:

  • bardzo słabe wykonanie wyprasek
  • szkoda, że wypraska od podstawki nie przewiduje miejsca na dodatki
  • dość długi setup

Wydawca: Czacha Games
Liczba graczy: 2-5
Wiek: 10+
Czas gry: 60-120 minut 


1 komentarz

Podsumowanie listopada – Board Games Addiction · 5 grudnia 2018 o 00:08

[…] Później wybraliśmy się na wycieczkę w Mroczne Góry i odwiedziliśmy Valhallę w dodatkach do Wojowników Midgardu, wydanych przez Czacha Games. Poczytacie o nich TUTAJ. […]

Leave a Reply to Podsumowanie listopada – Board Games AddictionCancel reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.