Na wstępie przyznaję się bez bicia – nie grałem w Neuroshimę Hex. Z dwóch powodów:
Po pierwsze – trochę za późno zacząłem grać „na poważnie” i ominął mnie cały boom i hype na ten tytuł w czasie premiery kolejnego wydania. Zagrałem kilka razy na apce, aby przetestować „z czym to się je”, ale w planszową wersję nie grałem nigdy.
Po drugie – klimat post-apo siedzi mi jeszcze mniej niż zombie.

Był jednak moment, kiedy chciałem się przełamać i kupić/pożyczyć Neuroshimę od kogoś, aby spróbować ten wychwalany przez wielu tytuł. Wtedy właśnie na horyzoncie pojawiła się Monolith Arena, która miała być kontynuacją NH, tylko w bardziej atrakcyjnej dla mnie tematyce.
Poczekałem, zagrałem w Monolith i już wiem, że za żadne skarby nie sięgnę po Neuroshimę!

Zacznijmy jednak od początku;)

Monolith Arena to strategiczna gra autorstwa Michała Oracza, przeznaczona dla 2-4 graczy, wydana w Polsce przez wydawnictwo Portal.

Naszym zadaniem w niej jest takie zarządzanie naszą armią, aby zniszczyć sztandar przeciwnika, zanim on zniszczy nasz.
Albo przynajmniej, aby na koniec partii nasz sztandar był mniej uszkodzony do sztandaru rywala/rywali.

Dokonujemy tego mając do dyspozycji szeroki wachlarz czempionów (atakujących w zwarciu lub z dystansu), run dających różnorakie wzmocnienia naszym jednostkom (i sztandarom) oraz rozkazów, pozwalających nam wykonać konkretne rzeczy (samo wystawienie czempiona na arenę nie oznacza automatycznej walki, aby do niej doszło musimy wydać odpowiedni rozkaz!).
Gra trwa nieokreśloną liczbę rund, w których na przemian dociągamy do 3 żetonów (zawierających czempionów/runy/rozkazy), po czym 1 żeton MUSIMY odrzucić, a pozostałe możemy zagrać zgodnie z tym, co nad dają.
Gra kończy się w momencie, kiedy obu graczom skończą się żetony (i nastąpi ostateczna bitwa) lub (zazwyczaj;) kiedy jeden ze sztandarów zostanie zniszczony.

I to tyle, jeśli chodzi o zasady (podstawowe) – można je wytłumaczyć w pięć minut, po czym wybieramy frakcje, siadamy, układamy przed sobą matę i żetony danej frakcji i możemy zaczynać grać.

Za to właśnie kocham Monolith Arenę – jest to szybka, brutalna gra, o bardzo prostych zasadach, ale jednocześnie niesamowitej głębi. Jest to idealny przykład dla maksymy „easy to learn, hard to be master” – zasady ogarnia się w mig, ale potrzeba wielu, naprawdę wielu partii, aby poznać wszystkie słabe i mocne strony każdej z frakcji i jeszcze drugie tyle czasu musimy jej poświęcić, aby móc z całkowitą pewnością (siebie) i kontrolą (własnych poczynań) zagrać w wariancie „zaawansowanym” czyli z tytułowymi monolitami!

A uwierzcie mi – rzeczone monolity to nie tylko kosmetyczny zabieg, który „wygląda” i „ma odróżniać MA od NH” – te 3-poziomowe wieże, które przygotowujemy przed rozgrywką i z których możemy skorzystać w dowolnym momencie partii według własnego uznania i strategii potrafią niesamowicie namieszać na arenie.

Sam, z racji tego, że nie grałem w NH, dość długo odwlekałem zagranie z monolitami (również dlatego, że w wersji bez nich także bawiliśmy się świetnie), ale od momentu, kiedy wprowadziliśmy je do gry, nie wyobrażam sobie grania bez nich.
Monolity wymagają objęcia innej strategii, trzeba zaplanować całą partię pod innym kątem, a rozgrywka zaczyna się tak naprawdę jeszcze przed wystawieniem monolitu na planszę, bo już przy umieszczaniu wybranych przez siebie żetonów w wieży, staramy się przechytrzyć rywala.

A później następuje to, co tygryski lubią najbardziej.. 😀

I to jest właśnie kolejny aspekt, za który wybrałem Monolith Arenę swoją Grą Roku 2018 – każda partia budzi ogromne emocje (zarówno wśród graczy, jak i obserwatorów) i w niemal każdym pojedynku dochodzi do momentów, o których później możemy opowiadać bez końca. Ja sam bardzo chętnie wspominam swoją pierwszą partię z Plechem (znającym Neuroshimę), w której dość szybko mój sztandar został zjechany do połowy życia i praktycznie było pewne, że przegram, ale dzięki zawziętości i walce do końca, udało mi się pokonać jego Imperium!:D
Z drugiej strony, często budzę się w nocy, zlany potem, kiedy przypomni mi się partia, w której Callo grając Smoczym Imperium i spamując mnie szarżą, zajechała moje krasnoludy w dosłownie 5 rund.. Uwierzcie mi – to boli;)

Dodatkowo, w podstawce mamy cztery frakcje, które faktycznie różnią się zarówno umiejętnościami, jak i strategiami, które należy przy nich obrać, a nie tylko kolorem i grafikami (które swoją drogą są rewelacyjne! Klimat techno-fantasy świetnie pasuje do tej gry;) na żetonach.
Grając każdą i przeciwko każdej z nich, nie odczułem, aby któraś była mocniejsza, a któraś silniejsza. Wydają się być dobrze zbalansowane i tak naprawdę wszystko zależy od gracza, a nie od tego, jaką akurat dostał frakcje – ale tutaj kłania się ogranie i znajomość mocnych i słabych stron ras, czyli to, o czym wspomniałem wcześniej.

Pora to podsumować, chociaż już wcześniej zdradziłem się z moją opinią nt. Monolith Areny (zresztą, kto czytał nasze TOPki za ubiegły rok, ten już dawno o tym wie;p), ale ta gra jest po prostu warta tego, aby w nią zagrać. Zwłaszcza, jeśli ktoś nie grał wcześniej w Neuroshimę Hex, to Monolith naprawdę miło Was zaskoczy – jakością wykonania, prostotą zasad, głębią rozgrywki i niemal nieskończoną regrywalnością. MA to ta gra, o której myśli się długo po zakończonej rozgrywce i planuje kolejne partie. A dzięki temu, że jest również szybka, rzadko kiedy kończy się na jednej partii.
Celowo nie omawiałem wariantu dla większej liczby graczy, ponieważ (podobnie jak w przypadku Hero Realms) uważam, że Monolith Arena jest grą wybitnie dwuosobową. Kiedyś na pewno spróbuję wariantu 1v2 lub drużynowego, ale potraktuję to w ramach ciekawostki. Póki co, Monolith Arena jest dla mnie nie tylko Grą Roku 2018, ale również najlepszą grą wydaną przez Portal. Z niecierpliwością czekam na kolejne frakcje, aby móc poznać ich możliwości!

A Michałowi Oraczowi gratuluję kolejnej świetnej gry – dzięki Monolithowi i This War of Mine, pan Michał trafił do TOP3 moich ulubionych polskich autorów gier planszowych!

Grę do recenzji podesłało nam wydawnictwo Portal, za co bardzo serdecznie dziękujemy!

Grę możecie również zakupić tutaj.


1 komentarz

Przegląd Planszowy #1241 - Board Times - gry planszowe to nasza pasja · 8 lutego 2019 o 21:30

[…] Board Game Addiction rozpoczyna bitwę czterech armii – Monolith Arena. […]

Nie bój się, komentuj! :)

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.