Gry imprezowe powinny spełniać proste założenia – dawać fun, mieć banalne zasady i posiadać regrywalność na wysokim poziomie. Jak w te zasady wpiszemy jakiś teleturniej, czy qiuz to, wydawałoby się sukces murowany. Coś jednak poszło nie tak i popCOOLturowy quiz nas zawiódł… Dlaczego? Przekonacie się w dalszej części!
Prostota zasad to podstawa
I w większości tytuł ten wpasowuje się w tę zasadę. Jak wyglądają zatem zasady? Pokrótce – każdy gracz dostaje określoną liczbę kart z „pytaniami” oraz żetony do obstawiania odpowiedzi A, B, lub C, a także komplet żetonów z wartościami od 1 do 8. Za każdym razem, kiedy gracz obstawia odpowiedź, dokłada do niej żeton z cyfrą. Jeśli odpowiedział dobrze – tyle punktów otrzyma na koniec gry. Jeśli źle – nie może już z niego skorzystać. Trzeba być zatem dość pewnym odpowiedzi, szczególnie obstawiając wyższe wartości.
Skomplikowalność zaczyna się w momencie, kiedy przychodzi do zadania samego „pytania”. Dlaczego piszę w cudzysłowie? Dlatego, że z pytaniem, które kojarzy się ze znakiem zapytania na końcu, stwierdzenia na kartach mają niewiele wspólnego. Zaczyna się od tego, że zadający pytanie rzuca kostką k6, na której są wartości 1, 2, 3. Następnie czyta stwierdzenie na karcie, np. jak na poniższych zdjęciach oraz „odpowiedzi” do niego. Zadaniem graczy jest wskazanie, która odpowiedź ma najniższą wartość, jeśli na kostce wypadła 1, średnią, jeśli 2, bądź najwyższą, jeśli 3. I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że często odpowiedzi nijak mają się do siebie wzajemnie, czy ich poziom abstrakcyjności jest tak wysoki, że nie pozostaje nic innego, jak strzelać. Wśród pytań o bardziej realnym podłożu zdarzają się takie, na które statystyczny Kowalski zna odpowiedź, albo ma szansę znać. Jednak zdarzają się również takie, przy których czułem się, jak kompletny idiota (mimo, że raczej nie narzekam na poziom wiedzy ogólnej), albo wręcz wątpiłem (i nie tylko ja) w rzetelność prawidłowych odpowiedzi.
Jednak kwestią, od której odbiliśmy się najmocniej jest sama forma pytania pozostałych graczy. Po rzucie kostką, każdy z kim graliśmy głowił się i irytował, w jaki sposób najlepiej przekonstruować stwierdzenie z karty w pytanie, tak żeby odpowiedzi również miały sens i pozostali zrozumieli, o co w ogóle chodzi… To było niesamowicie irytujące. Na palcach jednej ręki mógłbym zliczyć pytania, czy odpowiedzi, których nie trzeba było kilkukrotnie powtarzać. Znajdą się zapewne osoby, którym to nie przeszkadza i szybko przystosują się do takiego sposobu konstruowania pytań. U mnie, tak jak już powiedziałem, powodowało to więcej frustracji, niż przyjemności…
Czy popCOOLturowy quiz jest zatem grą całkowicie złą? Nie, i widać to w opiniach, które krążą po internecie. Same założenia sposobu rozgrywki również są ciekawe i według mnie sprawdziłyby się idealnie, gdyby ich forma na kartach była inna, a zadający pytanie nie musiałby poświęcać czasu na zastanawianie się, jak w ogóle to pytanie zadać. Być może z czasem i rozegraniem kolejnych x partii każdy już się do tego przyzwyczaja i idzie płynnie. W moim przypadku jednak niechęć i mieszane uczucia były na tyle duże, że odbiliśmy się od popCOOLturowego quizu bardzo szybko.
Plusy:
- strona graficzna gry
- duża liczba kart z pytaniami (202)
- sposób zdobywania punktów poprzez obstawianie wartości dla swojej odpowiedzi
Minusy:
- czasem abstrakcyjność pytań sięga zenitu
- sposób zadawania pytań irytuje
Wydawca: FoxGames
Liczba graczy: 2-8
Wiek: 12+
Czas gry: ok. 20 minut
0 komentarzy