Lubicie kostki? Widzieliście kostki z Króla Złodziei, wydanego niedawno przez Baldar? Na pewno są jednym z najbardziej charakterystycznych elementów tej gry i przyciągają uwagę. Ja się w nich zakochałem, odkąd tylko Tiny Minstrel Games zaczęło wrzucać ich fotki na Instagramie. A że kupuję gry oczami, to nie mogłem przejść obok tego tytułu obojętnie. Co jeszcze ciekawego skrywa to niewielkie fioletowe pudełko? Sprawdźmy!
Ach te grafiki…
Nie tylko kostki, ale i grafiki na kartach wpasowują się w mój gust. Za stronę wizualną odpowiada tutaj m.in. Rob Lundy, z którego obrazkami mogliście się już spotkać w Cthulhu Światy. Każdy, komu taka kreska odpowiada będzie zadowolony. A jak do tego dołożymy zabawne nazwy przedmiotów, czy postaci, które będziemy kupować w trakcie gry – zadowolenie gwarantowane. Ikonografika na kartach może wydawać się skomplikowana przy pierwszym kontakcie, aczkolwiek po jednej rozgrywce już jest dość czytelna. Poza tym, działanie każdej karty jest dokładnie opisane w instrukcji i nie pozostawia wątpliwości. Ponadto w pudełku znajdziemy żetony reputacji i złotych monet. I tu pierwszy psikus – żetony w trakcie gry szybko się kończą. Szczególnie te czarno-fioletowe, czyli reputacji. Instrukcja zakłada taką sytuację, wskazując jako najlepsze rozwiązanie …zastosowanie zastępczych znaczników z innych gier. Z jednej strony nie jest to problemem, z drugiej jednak irytuje. Przypuśćmy, że jesteśmy na pikniku w lesie i wzięliśmy ze sobą jedynie Króla Złodziei. Mamy zastąpić te żetony… patykami? Kamykami? Niefajnie. Poza tym, w kontekście wydania gry nie ma się do czego przyczepić.
Jak już kraść, to miliony!
Nie trudno się domyślić, że mechanika gry opiera się w dużej mierze na interakcji między graczami, w której kradzież jest elementem kluczowym. Jak to wygląda mechanicznie? W grze mamy dwie fazy – podziału łupów i zakupów. Podczas podziału łupów dzieje się oczywiście najwięcej. Gracz, który miał w swoich zasobach znacznik pierwszego gracza w poprzedniej turze rzuca kostkami i wybiera dla siebie łupy (ma do wyboru oczywiście kostki + znacznik pierwszego gracza). Następni gracze mają do wyboru – zgarnąć ile chcą dobroci ze środka stołu, albo ukraść coś innemu graczowi. Przy czym wybierając tę drugą opcję muszą zabrać komuś wszystko, zostawiając u siebie minimum jeden łup, a resztę zwracając z powrotem do puli (przerzucając wyniki na kościach). I tutaj mamy sedno gry oraz trochę zabawy słownej nad stołem. Wiadomo, że każdemu zależy na pozyskaniu symboli, które dadzą możliwość zakupu wybranej przez siebie karty. Czasem zatem warto wziąć dużo łupów, liczyć na to, że ktoś nas ograbi, a później zgarnąć sobie jakiś inny zestaw ze stołu, albo od innego gracza. Czasem warto wziąć niewiele, mając nadzieję, że akurat nikomu nie będzie się opłacało nas okradać. W zależności od zachowań graczy i podejmowanych wyborów gra może być w tym elemencie bardzo ciekawa, albo …bardzo nudna. Jeśli każdy zagra zachowawczo, weźmie dla siebie minimum łupów, to interakcji nie uświadczy się praktycznie żadnej. Z drugiej strony, jak postawimy na fun i będziemy sobie co i rusz coś podbierać – zabawa jest ciekawsza. Mimo, iż nawet w takich momentach czasem pojawia się downtime… Mam na myśli np. sytuację, kiedy dwóch graczy się na siebie uprze, jeden zgarnie 5 łupów, drugi go ograbi, zostawi sobie 4, pierwszy znów mu wszystko zabierze i zostawi sobie 3 i tak dalej. Pozostali gracze, którzy już mają łupy przed sobą mogą jedynie siedzieć, obserwować, co się dzieje i cierpliwie czekać.
Kiedy już wszyscy mają przed sobą zagarnięte łupy (ktoś może np. zostać tylko ze znacznikiem pierwszego gracza, co w niektórych przypadkach również się opłaca) przechodzimy do fazy zakupów, czyli wydajemy to, co udało nam się zagarnąć. Zawsze do dyspozycji mamy min. 5 kart leżących na stole, więc zazwyczaj każdy znajdzie coś dla siebie. Karty podzielone są na 3 stosy – kiedy z jednego nie ma już możliwości dołożyć do 5 wyłożonych kart, uruchamia się kolejny. I tutaj ogromny plus, jeśli chodzi o rodzaje kart w stosach. W pierwszym znajdziemy sporo kart, które np. pozwalają przekręcać określone symbole na kostkach na inne, czy dają jakieś niewielkie bonusy z określonych łupów. Drugi stos ma np. sporo kart dających punkty, czy pozwalających kupować więcej kart, niż jedną. W trzecim karty są już bardziej skomplikowane i pozwalają na tworzenie niewielkich combosów, aby wygenerować sobie jeszcze więcej punktów. Stopniowanie poziomu skomplikowania symboli w stosach faktycznie ma sens i daje możliwość pokombinowania. Z drugiej strony – im dalej w las, tym większa podatność na downtime. Gra kończy się, kiedy w ostatnim stosie zabraknie kart do dołożenia. Zdobywamy punkty za karty, najwięcej symboli złodziei, punkty reputacji i złote monety.
Jak zatem oceniam Króla Złodziei? Przyznaję, że mam problem z jednoznaczną oceną. Bardzo chciałem tę grę mieć, na długo zanim została wydana polska wersja. Oczywiście nie znając nawet wcześniej zasad. 😀 I z jednej strony podoba mi się jej kompaktowość, proste zasady, przejrzysta instrukcja, świetne graficznie wydanie. Z drugiej ubolewam nad możliwym downtimem (w trakcie jednej z gier na naszym planszówkowym spotkaniu tłumaczyłem inną grę przy drugim stoliku, czekając na swój ruch) i niewystarczającą liczbą żetonów reputacji (faktycznie często ich brakuje). A zatem… nie jestem w stanie jasno stwierdzić, czy mi się ta gra podoba, czy też nie. Naprawdę baaardzo dużo zależy tutaj od towarzystwa, z którym się gra. Wspominam zarówno ciekawe, fajne partie, jak i bardzo nudne. Polecam jednak każdemu sprawdzić, bo przyswojenie zasad zajmuje dosłownie chwilę, a i sama rozgrywka nie jest specjalnie długa.
Plusy:
- oprawa graficzna
- proste zasady
- rosnący poziom skomplikowania kart w kolejnych stosach
- daje możliwość pokombinowania
- szybka rozgrywka
Minusy:
- momentami może być nudna
- żetony, które potrafią się skończyć w połowie gry
Wydawca: Baldar
Liczba graczy: 3-5
Wiek: 12+
Czas gry: 30-50 minut
1 komentarz
Przegląd Planszowy #1128 - Board Times - gry planszowe to nasza pasja · 2 maja 2018 o 22:36
[…] Board Games Addiction bardzo lubi kostki w Król Złodziei. […]