W zeszłym roku naszym niekwestionowanym liderem, jeśli chodzi o gry imprezowe było Decrypto (recenzja TUTAJ). Portal pokazał tę grę na Portalconie i mimo, że nie byliśmy jakoś super optymistycznie do niej nastawieni, to już po pierwszej partii wiedzieliśmy, że znajdzie się wysoko w naszej rocznej topce. Na początku tego roku z kolei na rynku pojawiła się Muza – kolejna niewielka gra imprezowa z linii 2 Pionki. Przyznaję, że obawiałem się jakiegoś dixitopodobnego tworu i w sumie nic poza tym. Czy te przypuszczenia się sprawdziły? Zapraszam na recenzję! 🙂
Pokaż, zaśpiewaj, nazwij…
Zasady Muzy są bardzo proste, a jej wytłumaczenie zajmuje dosłownie parę chwil. O co chodzi? Na przeciwko siebie stają dwie drużyny. Naprzemiennie wybierają jedną z sześciu kart arcydzieła (grafikami naprawdę można się pozachwycać!) oraz jedną z dwóch kart inspiracji. Wybrana osoba z drużyny przeciwnej musi wykonać zadanie wskazane na karcie inspiracji (może to być mina, poza, dźwięk, nazwa narzędzia, budynku, tytuł gry, książki, filmu i wiele więcej), które odnosi się do obejrzanej karty. Następnie jego drużyna ogląda wszystkie sześć arcydzieł i dopasowuje obrazek do tego, co przed chwilą pokazał ich przedstawiciel. Jeśli uda im się trafić – zdobywają tę kartą, jako punkt. Jeśli nie – karta trafia do drużyny przeciwnej. Gramy tak do momentu, aż któraś z drużyn zdobędzie 5 punktów.
Rozgrywka sprawia wrażenie banalnej, jednak w tym tkwi cały sekret. Jak już wspomniałem zasady ogarnia się w trymiga, natomiast cały fun dzieje się nad stołem, podczas wykonywania zadań z kart inspiracji. Jeśli rozgrywka kojarzy Ci się z kalamburami – trafnie, jednak tutaj rozmaitość poleceń z kart inspiracji jest dużo większa. Co ciekawe, pierwsze kilka partii graliśmy niezgodnie z zasadami, ponieważ pobieżnie przeleciałem wzrokiem przez 1-kartkową instrukcję (format ok. A5… brawo ja!), nie zwróciłem uwagi na szczegóły i po prostu zaczęliśmy grać. Zwróciliśmy wtedy uwagę na 2 irytujące nas rzeczy, które jak się okazało wynikały właśnie z niedoczytania przeze mnie instrukcji… Paradoksalnie, m.in. dzięki temu tym bardziej zwróciliśmy uwagę na aspekty, dzięki którym nasza ocena poszła w górę. 😉 A mianowicie – po pierwsze gra nam się dłużyła, ponieważ nie oddawaliśmy karty przeciwnikom, kiedy nie udało się zgadnąć hasła. Zakładane 30 minut rozgrywki według pudełka rozciągało nam się do godziny, a czasem nawet dłużej. Kiedy Edyta doczytała instrukcję i okazało się, że ta karta wędruje do przeciwników, nagle nasze partie jednak zdecydowanie przyspieszyły. 😀 Uwidocznił nam się zatem plus związany z czasem i szybkością rozgrywki, a Muza okazała się bardzo płynnie działającą imprezówką. 😉
Kolejna sprawa – na początku graliśmy tak, że osoba wykonująca zadanie robiła to dopiero po odkryciu wszystkich sześciu kart arcydzieł. Skutkowało to często bardzo długim czasem oczekiwania, ponieważ gracz starał się wymyślić coś bardzo unikalnego dla tej jednej karty, aby jednocześnie nie powodowało to skojarzeń do pozostałych. Jednym słowem – zaczynało wiać nudą. Kiedy (ponownie) Edyta doczytała instrukcję i okazało się, że należy najpierw coś wykonać, a dopiero później pokazać komplet kart… Na pewno się już domyślasz. 😉 Po pierwsze, downtime zniknął. Po drugie – wzrósł fun, a w pokazującym wzbierały emocje, kiedy zaczynał zdawać sobie sprawę, że jego wskazówka może jednak w ogóle nie być pomocna. 😉 Skutkowało to oczywiście jeszcze większą ilością śmiechu i budziło masę pozytywnych emocji.
Najwięcej zabawy, jak już wspomniałem mieliśmy oczywiście podczas samego wypełniania poleceń z kart inspiracji. Szczególnie, kiedy trzeba było zaangażować coś więcej, niż aparat mowy i np. przedstawić jakąś pozę, czy zrobić minę. W tym momencie chciałbym serdecznie pozdrowić Marcina z Kostki Zostały Rzucone, który pokazał nam figurę pięknej upadłej syrenki (na karcie znajdowała się koza – baletnica…). 😀 Edyta również wykazała się ogromną kreatywnością, kiedy udawała dźwięk głodnego zombie. 😀 Ja z kolei nie zapomnę, jak nuciłem marsz imperialny do karty z jakąś kosmiczną scenerią. Jak widzisz, w Muzie ogranicza Cię jedynie wyobraźnia i otwartość na wyjście ze swojej strefy komfortu. 😉
Wspomniałem wcześniej o dwóch grach – Decrypto i Dixit. Dla mnie Muza to takie trochę połączenie ich obu. Po pierwsze, mamy tutaj rywalizację zespołową, związaną ze skojarzeniami, jak w Decrypto. Po drugie, pięknie ilustrowane karty i ponownie zabawę w skojarzenia, jak w Dixit. Przy czym, po pojawieniu się Muzy w naszym domu Decrypto pozostało w kolekcji, właśnie jako rywalizacyjna imprezówka w fajnym stylu, natomiast Dixit musiał znaleźć dla siebie nowy dom. Klasyk, który był u nas obecny kilka lat i do którego dokupiliśmy w międzyczasie kilka dodatków niestety został wyparty przez to małe, niepozorne (ale jakie piękne, i do tego złocone!) pudełeczko.
Ponieważ Muza jest grą zespołową polecam granie w min. 4 osoby, a więc w zespoły 2×2. Co prawda instrukcja zawiera wariant dwu- i trzyosobowy, jednak wychodzę z założenia, że wyciąganie tego typu gier w tak małym składzie jest nieporozumieniem. Podobnie z resztą, jak Decrypto, w który (teoretycznie) można grać w mniejszym składzie. A jaka jest górna granica liczby osób? Według pudełka 12. Co prawda w tak dużym składzie nie graliśmy, jednak myślę, że 6-8 osób to takie optimum, przy którym każdy będzie miał okazję 1-2 razy coś pokazać i świetnie się przy tym bawić. A później zagrać kolejny raz. 😉
Podsumowując, Muza wyparła z naszej kolekcji Dixita, jednak nie wpłynęła na pozycję Decrypto. W kategorii gier imprezowych miejsce króla zostaje zatem nietknięte – pozostaje na nim Decrypto. Natomiast na miejsce królowej zdecydowanie wskakuje Muza!
Plusy:
- przepiękne wykonanie (złocone pudełko, instrukcja)
- świetne ilustracje na kartach
- szybka, płynna rozgrywka
- generuje mnóstwo śmiechu
- sprawdza się już w gronie 4 osobowym, optymalnie warto grać w grupie 6-8 graczy
- ciekawe zadania na kartach inspiracji
Minusy:
- jedynie 32 karty inspiracji i 84 karty arcydzieł – ten zestaw zdecydowanie prosi się o rozbudowę 😉
Wydawca: 2 Pionki (Portal)
Liczba graczy: 2 – 12
Wiek: 10+
Czas gry: ok. 30 minut
0 komentarzy