Klimat horroru stworzonego przez H.P. Lovecraft’a na dobre zadomowił się w świecie gier planszowych. Klasycznym tego przykładem jest Horror w Arkham, czy Eldritch Horror wraz z wieloma dodatkami. Obie gry łączą przede wszystkim dwie rzeczy – klimat i długi czas rozgrywki. Cthulhu Światy, w przeciwieństwie do tych tytułów ma z założenia oferować krótszą i mniej skomplikowaną rozgrywkę. Czy tak jest naprawdę? Przekonajmy się!
Macki…(tfu!) Karty na stół!
W pudełku znajdziemy 108 kart (przy grze 4-osobowej wykorzystuje się wszystkie, natomiast kiedy liczba graczy się zmniejsza – podobnie dzieje się z ilością kart. Nie ma to jednak wpływu na jakość rozgrywki) podzielone na 3 grupy – postacie, artefakty i lokacje, oraz 4 kolory – fioletowy, żółty, zielony, czarny. Na każdej karcie znajduje się informacja o jej zdolnościach oraz koszcie zakupu. Ponadto każdy z graczy otrzymuje na początku gry planszetkę z torem punktów obłędu (i znacznikiem w kształcie głowy w wersji cabrio), oraz objaśnieniem ikonek z kart. Na szczęście, mimo sporej ilości ikonek i ich kombinacji na kartach – wystarczą 2-3 partie, żeby poruszać się po nich płynnie. Nie zmienia to faktu, że ich najskuteczniejsze zastosowanie będzie wymagało chwili zastanowienia. 😉 Celem gry jest wyeliminowanie wszystkich graczy poprzez doprowadzenie ich do obłędu (dojście znacznika do pkt 0).
Dobry deckbuilding
Podczas gry uczestnicy na bieżąco kupują karty tworząc z nich swoją talię. W każdej turze mają do dyspozycji 5 kart na ręce, które w zależności od połączenia z innymi będą miały słabszy, bądź silniejszy efekt. Mechanika zakupu i rotacji kart na ręce jest bardzo zbliżona do tej znanej z Dominiona, czy Doliny Kupców, dlatego gracze, którzy mieli do czynienia z którymś z tych tytułów bez problemu odnajdą się w Cthulhu Światy. Dla pozostałych – będzie to kwestią dosłownie kilku partii.
Losowość vs. planowane działanie
W każdej turze gracz dysponuje 5 kartami, które losowo dobiera na rękę po zakończeniu poprzedniego ruchu. Z drugiej strony – dobiera je z talii, którą sam wcześniej budował poprzez kupno wybranych przez siebie kart z targu. Dlatego też wspomniana losowość mocno przeplata się z planowaniem, a rodzaj kart na ręce zmusza do konieczności mikroplanowania w ramach danego, konkretnego dociągu. Będąc fanem zarówno wspomnianego Dominiona, jak i Doliny Kupców dobrze się przy Cthulhu Światy bawiłem…
…a moja Żona nie do końca.
Dlatego też warto wspomnieć o minusach, które dla jednych mogą być plusami, dla drugich mankamentem do przełknięcia, a dla trzecich determinantem wyboru innej gry. Wspomniałem wcześniej o dużej możliwości łączenia cech i zdolności kart, aby podczas swojego ruchu razić przeciwnika potężnymi combo. Taka możliwość zmusza graczy do dokładnego przemyślenia zagrania kart (pojawia się zatem downtime, którego długość zależy od zastanawiającego się) oraz swobodnego poruszania się po ikonkach. Zasady zakładają także możliwość powrotu do różnych zdolności zagranych już kart, jeśli wyłożenie następnej odblokowało ich wykonanie. Dla mnie jest to bardzo dobre rozwiązanie, ponieważ daje większą swobodę w korzystaniu z kart. Według mojej Żony wprowadza to chaos, ponieważ przy większej ilości efektów gracze mogą nie zauważyć, z których już skorzystali, a z których nie. Aczkolwiek… czy nie o szaleństwo i obłęd tutaj chodzi? Chaos wpasowuje się idealnie.. 😉 Przy grze 2-osobowej więcej niuansów nie widzę, natomiast przy grze na 3-4 osoby mógłbym wyszczególnić jeszcze dwa:
1. Gra polega na eliminowaniu graczy – czyli jeśli np. w grze 3-osobowej dwójka zawiąże sojusz i szybko pokona trzeciego – ten siedzi i czeka, aż pozostali doprowadzą się do szaleństwa.
2. Ograniczenie interakcji – w grze 4-osobowej gracze mogą oddziaływać jedynie na swoich sąsiadów, dlatego siedzący na przeciwko siebie, do momentu wyeliminowania jednego z graczy tak na prawdę są sobie obcy.
Plusy vs. minusy
Jak widać, Cthulhu Światy grą idealną nie jest, a mimo to odnosi duże sukcesy – dlaczego? Wg mnie z kilku powodów:
- Odwołuje się do popularnego świata Lovecrafta – klimatycznego i fascynującego;
- Mimo mankamentów gry 3-4 osobowej bardzo dobrze sprawdza się na 2 osoby;
- Posiada klimatyczną, ładną i zabawną oprawę graficzną;
- W przeciwieństwie do wspomnianych na początku Arkham, czy Eldritch Horror rozgrywka faktycznie zajmuje zdecydowanie mniej czasu;
- Jej kompaktowe rozmiary pozwalają bez problemu zabrać ją ze sobą w podróż, pod namioty, czy piknik.
Podsumowując – mi Cthulhu Światy bardzo się podobają, mimo iż zagorzałym fanem twórczości Lovecrafta nie jestem. Najbardziej doceniam możliwość kombinowania z efektami kart, niezależnie od kolejności ich wykładania. Taka mechanika może powodować zamieszanie, ale przecież o obłęd właśnie w tej grze chodzi… 😉
Jeśli jesteś fanem deckbuildingu – WARTO
Jeśli szukasz gry klimatycznej – WARTO
Jeśli wszystko musi być u Ciebie poukładane i nie ma miejsca na odrobinę zamętu – NIE WARTO
Wydawca: Baldar
Liczba graczy: 2-4
Wiek: 14+
Czas: 25 – 45 minut (pierwsze partie będą dłuższe)
Przypominam, że do 10.06.2016 trwa konkurs, w którym możecie wygrać Cthulhu Światy! Regulamin dostępny jest w TYM wpisie, natomiast post konkursowy znajduje się na fanpejdżu Board Games Addiction. 🙂
0 komentarzy