W zestawieniu pięknych gier planszowych jest takie specjalne miejsce dla tytułów, które wabią słitaśnymi kolorami, cudownymi grafikami etc., aby później zaatakować z nienacka. Niektóre np. wykręcają mózg (jak Bongo), a inne budzą u niektórych skrajnie negatywne emocje. Czy Lutecja od Lacerty wpisuje się w ten trend? Skoro o tym piszę, to pewnie tak… A dlaczego, dowiecie się z recenzji! 😉
Małe, piękne pudełeczko
Ja wiem, że niektórych przy czytaniu recenzji nie interesuje, czy kafle są solidne, karty grube, a grafiki ładne. Ale w tym przypadku, kurde! Nie sposób nie wspomnieć, jaka ta gra jest ładna! 😀 Wykonanie wszystkich elementów nie pozostawia nic do życzenia. Dodatkowo, żetony monet za każdym razem przypominają mi talarki i mam ochotę je zjeść. 😉 Stosunek powietrza do zawartości również stoi na optymalnym poziomie. Jeśli ktoś kupuje gry oczami – to Lutecję zapewne ma już na radarze.
Licytacja, blef i negatywna interakcja…
Jeśli po wstępie zrobiło Wam się tak ciepło, rozkosznie, a w brzuszkach zaczęły latać motylki to… pora na ochłodzenie. Rozgrywka w Lutecję polega na ciągłym licytowaniu kart, z których na koniec gry będziemy zdobywać punkty. Zbieramy zarówno zestawy z tymi samymi ikonami (i zdobywamy punkty za przewagi), ale też karty, które przyniosą nam punkty za określone zestawy, albo np. zapunktujemy za wszystkie niebieskie tła. Jak się zapewne domyślacie, kiedy kilka osób uprze się na jeden rodzaj kart, zaczyna się robić bardzo ciekawie i emocjonująco. Warto wspomnieć również, jak w ogóle wygląda licytacja. Otóż, na początku tury gracze wybierają spośród swoich kart te, które wskazują umiejscowienie postaci/lokacji, którą chcieliby pozyskać (mogą również wybrać kartę z dochodem, zamiast bić się z innymi). Kładą je przed sobą rewersem do góry, a na nich monetki, służące za łapówkę. Jeśli po odkryciu kart okaże się, że kilka osób zaklepało tą samą kartę – może ją kupić osoba, która przekazała największą łapówkę. Jeśli jest remis – karta spada i nikt jej już nie pozyska… Należy zatem skrupulatnie obserwować, kto kolekcjonuje określone rodzaje towarów/miejsc i starać się go w jakiś sposób blokować. Przestaje być już zatem tak różowo, jak by się na początku wydawało. 😉
Kiedy za pierwszym razem zagraliśmy w dwie osoby, stwierdziliśmy że to bardzo leciutka, szybka i przyjemna gra, w której najwięcej emocji pojawi się pewnie przy większej liczbie graczy. Licytowaliśmy zazwyczaj różne karty, nie wchodziliśmy sobie w drogę, dość równo podzieliliśmy się przewagami, a wygrała osoba, która sprawniej zakupiła karty bazarów i innych funkcyjnych lokacji. Z uśmiechem zakończyliśmy rozgrywkę. Kolejne partie graliśmy już przy większej liczbie osób i… nie myliliśmy się. Gra zaczęła pokazywać pazur. Im więcej głów, tym więcej pomysłów na strategię, tym częstsze wchodzenie sobie w drogę, liczenie łapówek, blefowanie etc. Większa również szansa, że kilka osób będzie bić się o to samo, a tymczasem jedna w spokoju ducha i zasobności skarbca pozbiera inny rodzaj kart i wygra. Niektórzy gracze wręcz się gotowali, jak po raz kolejny ktoś zabrał im upatrzoną kartę, albo ta karta wypadła z gry ze względu na remis w łapówkach. Pojawiły się nerwy i niestosowne epitety, w ogóle nie pasujące do tej rozkosznej piekareczki z okładki. 😉 Jeśli zatem oczekujecie spokojnej partii – grajcie w dwie osoby. Jeśli emocji ma być więcej – zbierzcie większą ekipę. W tym właśnie aspekcie Lutecja potrafi przeistoczyć się z sielankowego zbieractwa w ludobójczą przepychankę. Co, kto lubi. 😉
Dość wyraźnie zaznaczyłem Wam powyżej, jak duże znaczenie w przypadku Lutecji ma liczba graczy. Co ważne, w każdym składzie gra działa dobrze, tylko po prostu pokazuje różne oblicza. Mechanicznie jest płynnie, nie ma przestojów, rozgrywka jest szybka, nie dłuży się – gra zdecydowanie sprawdzi się jako fillerek, albo rozgrzewka przed czymś większym. Sprawdźcie, bo warto się nią zainteresować. 😉
Plusy:
- piękne wydanie
- solidne elementy
- proste, szybkie do przyswojenia zasady
- płynna rozgrywka
- dobrze działa w różnych składach osobowych
- krótki czas rozgrywki
- im więcej osób = więcej emocji i interakcji
Minusy:
- im więcej osób = więcej negatywnej interakcji, co może przeszkadzać osobom, które preferują spokojne zbieractwo
Wydawnictwo: Lacerta
Liczba graczy: 2-5
Wiek: 10+
Czas gry: ok. 45 minut
1 komentarz
Przegląd Planszowy #1222 - Board Times - gry planszowe to nasza pasja · 23 listopada 2018 o 15:15
[…] Board Games Addiction wpadło z wizytą do Lutecji. […]