Życie Superbohatera nie jest łatwe. Szczególnie na początku. Niezależnie od tego, czy urodziłeś się z niesamowitymi zdolnościami, uderzył w Ciebie piorun, jesteś miliarderem, który chce zbawić świat, czy wszedłeś w posiadanie magicznego pierścienia. Czasem dopada Cię bezsilność, a jedyne, co możesz zaserwować swoim przeciwnikom to soczysty kopniak. Jednak z biegiem czasu…

Powyższym wstępem, niezależnie od tego, w jakim uniwersum się znajdujemy można by zaprezentować początek rozgrywki w niemal każdej grze z mechaniką deckbuilding. Partia w klasyczny Dominion, czy niedawno wydany Brzdęk! rozpoczyna się od tej samej sytuacji – zaczynasz z kiepskimi kartami na ręce i tylko od Ciebie (i trochę od szczęścia w dociągu kart) zależy, jak się rozwiniesz (czyt. rozbudujesz talię) i czy zawojujesz świat. Czym wyróżnia się zatem DC Pojedynek Superbohaterów od Egmontu i czy warto się nim zainteresować? Fan Marvela zaprasza na podróż po świecie DC. 😉

Pojedynek Superbohaterów DC

First of all – muszę się przyznać, że już dawno pożegnałem wspomnianego Dominiona z kolekcji. Podobały mi się szybkie partie, płynnie działająca mechanika, ale w pewnym momencie zaczęło mnie to po prostu nudzić. Dlatego też do DC podchodziłem z lekką rezerwą. Do spróbowania przekonał mnie przede wszystkim temat superbohaterów i fakt, że poza Brzdękiem nie grałem już dawno w jakiś ciekawy deckbuilder. Zaczęło się podobnie do Dominiona – szybkie przebrnięcie przez instrukcję (ogarnięcie mechaniki zajmie Ci dosłownie moment) i zaczęliśmy partię 4-osobową. Celem gry, pokrótce jest zdobycie jak największej liczby punktów z kart, które pozyskamy. Do tego dochodzi element walki z aktualnie odkrytym Superzłoczyńcą, atakowanie innych graczy i tworzenie zabójczych kombosów z kart, które mamy akurat na ręce. Proste, jak budowa cepa.

Pojedynek Superbohaterów DC

Superzłoczyńcy. Tacy straszni, niedobzi, ale bez nich nie istnieliby również nasi ulubieni bohaterowie. Aby ich pokonać musimy pozyskać nowe moce, zebrać sprzymierzeńców w postaci znanych z komiksów herosów, zdobyć ekwipunek, czy zająć lokacje. Wszystko to wpływa na kształt naszej talii i wzrost siły do dyspozycji. No, chyba że masz niefart w dociągu kart – wtedy zawsze wpadnie ci na rękę jakaś bezsilność i skutecznie zepsuje cały plan. Jeśli grałeś w jakikolwiek deckbuilder, znasz to uczucie, kiedy dociągasz nie te karty, które akurat w tym momencie by Ci się przydały. Momentami potrafi to nieźle wkurzyć. Z drugiej strony – jak z rozmysłem będziesz zdobywać karty po drodze, możliwość wystąpienia takiej sytuacji zmniejszasz do minimum. W Dominionie czasem irytował mnie fakt, że mając do dyspozycji 10 stosów kart, momentami wystarczyło iść w jeden, dwa rodzaje budynków + monety i wygraną miało się w kieszeni. W DC różnicę w tym zakresie robi kształt marketu, z którego kupujemy karty. W każdej turze dostępnych jest 5 z nich, dokładanych z ogólnej talii, w której mamy o wiele więcej rodzajów, niż tylko 10. Zwiększa to różnorodność i nie powoduje takiego znużenia materiałem. Wracając zaś do Superłotrów…

Pojedynek Superbohaterów DC

Po pierwsze, pozyskujemy aktualnie odkrytego Superłotra, jeśli zagramy karty o odpowiednio wysokiej sile i go pokonamy. Trafia do naszej talii, a my odkrywamy kolejnego, który od razu wykonuje charakterystyczny dla siebie atak i oddziałuje na wszystkich graczy. Ciekawe urozmaicenie. Po drugie, ich talia to jednocześnie klepsydra odmierzająca czas gry. Kiedy ostatni bastion zła zostanie pokonany, gra się kończy. Nie trudno się również domyśleć, że karty w tej talii są najwyżej punktowane. Mam wrażenie, że w pewnym momencie dochodzimy do punktu, w którym każdy (chyba, że ktoś zaspał, albo nie trafił na dobre karty w markecie) jest w stanie podjąć rękawicę i co turę, dwie wchodzi nowy supervillain. Może nie jest to typowy efekt kuli śnieżnej, ale można odnieść trochę takie wrażenie. Co ciekawe, nie jest powiedziane, że ten kto pierwszy zacznie ich wybijać, na pewno wygra. Z kart pozyskiwanych na bieżąco i ich efektów można również nazbierać trochę punktów.

Pojedynek Superbohaterów DC

No właśnie – karty i ich moce. Spotkałem się z opinią, że niektóre z nich są nad wyraz silne i niektórzy nawet wyjmują je z talii przed rozgrywką. Owszem, są karty lepsze i gorsze, jak w każdym deckbuildingu. Ja jednak nie odniosłem wrażenia, żeby pozyskanie którejś z nich od razu dawało gigantyczną przewagę. Dopiero sprawne ich wykorzystanie, szczególnie w zestawach (o ile wejdą nam w tym samym momencie na rękę) daje potężnego kopa. Jednak najpierw trzeba je pozyskać, a później dobrać – biorąc pod uwagę, że stos kart odrzuconych (a tam lądują zakupione karty) tasuje się przed utworzeniem nowej talii do dobierania, może być równie dobrze tak, że w całej grze z takiego super-duper-combo skorzystamy raz, albo wcale. Kwestia szczęścia. Graliśmy wiele razy, nigdy nie odkładaliśmy żadnych kart, a wcale nie było tak, że ten kto nabył te mocne karty wygrywał.

Pojedynek Superbohaterów DC

Z powyższego można wywnioskować, że mamy mniejszy wpływ na sprawiedliwy przebieg rozgrywki, niż we wspomnianym Dominionie, bo wiele zależy od rodzaju kart, które wchodzą na rynek. Według mnie tak nie jest, wręcz przeciwnie zwiększa się różnorodność, co za tym idzie regrywalność. I to mnie bardziej przekonuje do DC, niż Dominiona. Jeden z moich komentarzy po pierwszej rozgrywce brzmiał: „Gdybyśmy nadal mieli Dominiona w kolekcji, to właśnie poszedłby na sprzedaż.” 😉

Pojedynek Superbohaterów DC

Podsumowując, DC Pojedynek Superbohaterów to w moim odczuciu ciekawy, lekki deckbulding, który nie wymaga turbo zaangażowania, ale z drugiej strony nie jest prostacki. Z jednej strony losowość w występowaniu i doborze kart może niektórych frustrować, z drugiej zwiększa różnorodność i regrywalność. Brakuje mi w tej grze odrobinę większej interakcji między graczami. Mamy w talii karty ataku i obrony, jednak jest ich generalnie mało. Kiedy przy pierwszej rozgrywce zaczęły się pojawiać, miałem nadzieję, że będzie się działo. Ano nie działo się specjalnie dużo w tej kwestii. Całość przyprawiona jest grafikami z komiksów DC, więc miłośnicy tego uniwersum będą zdecydowanie zadowoleni. Dla mnie, jako fana Marvela jest to fajna okazja do poznania większej liczby postaci, o których istnieniu nie miałem nawet pojęcia. 😉 Ponadto, tak samo dobrze gra się w dwie osoby, jak i w większym składzie. Co prawda liczba graczy wpływa na szybkość rotacji kart do pozyskania i trzeba mieć tego świadomość. Dla niektórych będzie to ok, innych może irytować, że ich plany zakupowe mogą się nie spełnić. Jednym słowem – polecam osobom, które szukają dość szybkiej, przyjemnej rozgrywki, lubią zaserwować komuś Kopniaka, nie boją się walki z Bezsilnością i nie będą płakać, kiedy dopadnie ich Słabość. 😉

Cenę Pojedynku Superbohaterów sprawdzisz TUTAJ.

Plusy:

  • proste zasady, niski próg wejścia
  • różnorodność kart w markecie
  • szybka rozgrywka
  • komiksowa oprawa graficzna

Minusy:

  • mała interakcja między graczami, mimo że gra to poniekąd obiecuje

Wydawca: Egmont
Liczba graczy: 2-5
Wiek: 15+
Czas gry: ok. 45 minut


0 komentarzy

Nie bój się, komentuj! :)

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.