Bardzo lubię gry cywilizacyjne. 7 Cudów Świata Pojedynek, to moja ulubiona „mała” dwuosobówka, Osadnicy: Narodziny Imperium było jedną z pierwszych „nowoczesnych” gier, w które zagrałem po dość długiej przerwie od grania, a Sid Meier’s Civilization to tytuł, który cenię sobie najbardziej pośród gier cywilizacyjnych, w które grałem do tej pory.

Kiedy więc usłyszałem o grze cywilizacyjnej, w którą gra się jak w „dużą grę”, ale czas rozgrywki można zamknąć w godzinie – od razu zastrzygłem uszami i wziąłem ten tytuł na swój radar. A kiedy już trafił w moje łapki.. od razu zakochałem się w jednej z najpiękniejszych okładek gier planszowych jakie przyszło mi oglądać.

„Krótka historia cywilizacji” to gra dla 2-5 graczy, w Polsce wydana przez Wydawnictwo Lucrum Games, w której wcielamy się w przywódców plemion, które rozwiniemy w potężne cywilizacje. Osiągniemy to tylko dzięki odkryciom technologicznym, naukowym oraz militarnym. Będziemy budować cuda świata i najmować liderów, którzy wydatnie wpłynął na rozwój naszej cywilizacji, a toczone wojny sprawią, że to właśnie nasza cywilizacja będzie najpotężniejsza na Świecie.

Grę rozpoczynamy z początkowym (prostym) ustrojem oraz skromną liczbą zasobów, a podczas gry naszym zadaniem będzie inwestowanie w nowe technologie, które będziemy chcieli wynaleźć i za które otrzymamy kolejne zasoby. Możemy również podbierać technologie/cuda/przywódców, w które zainwestowali inni gracze, ale wtedy musimy zapłacić im odpowiednią liczbę zasobów z naszej puli. 
Jednakże musimy mieć się na baczności, ponieważ pozostali gracze będą starali się zrobić to samo, gdyż, jak to zazwyczaj bywa w grach cywilizacyjnych (i w życiu;) mamy tutaj do czynienia z wyścigiem i każdy chce jako pierwszy dorwać to, co najlepsze!

Rozgrywka kończy się momencie, kiedy na stole pojawi się karta „przyszłość”. Wtedy przystępujemy do podliczenia punktów za wynalezione technologie, punktów otrzymanych z kart oraz z cudów świata, a gracz, który zgromadził ich najwięcej zostaje zwycięzcą.

I na tym w głównej mierze opiera się cała gra – inwestujemy pewną część (lub całość) naszych zasobów w interesujące nas karty (technologii, cudów, liderów) lub pobieramy karty, w które zainwestowali inni, korzystamy z akcji dostępnych na naszych kartach i… zbieramy symbole. 

Krótka Historia Cywilizacji jest dla mnie grą pełną sprzeczności. Z jednej strony mamy bardzo ciekawy sposób zdobywania kolejnych kart, poprzez obstawianie naszych zasobów i szacowanie, czy ktoś nas nie przelicytuje lub czy nie warto czasem podebrać komuś ciekawej karty. Z drugiej strony, kolejne karty w naszej cywilizacji układamy w kolumny (posegregowane wg kolorów) i tak naprawdę skupiamy się bardziej na tym, aby mieć najwięcej konkretnych symboli (np. rolnictwa, nauki), a nie aby mieć „cywilizację na wypasie”, co z kolei mocno przypomina mi grę „CV”. Tam również zbieraliśmy pewne symbole, które pozwalały nam kupować kolejne karty „historii naszego życia” i tutaj jest bardzo podobnie. Trochę szkoda.

Kolejna kwestia – gra posiada dwa zupełnie odmienne oblicza przy różnej liczbie graczy. We dwójkę dorzucamy kartę „bankiera” i ten wariant, mówiąc najoględniej „nie urywa”, ale grając w 3-4 osoby KHC pokazuje pazur i wtedy robi się najciekawsza, budzi najwięcej emocji i pozwala faktycznie poczuć feeling gry „cywilizacyjnej” (ale nadal w stylu CV…).

Ostatnia rzecz, która mnie osobiście bardzo uwiera, to dysonans jaki występuje pomiędzy grafiką na okładce, a grafikami na kartach, które kupujemy w czasie gry. Okładka to małe arcydzieło, które chętnie (w większym formacie) powiesiłbym sobie na ścianie obok regałów z planszówkami, natomiast karty w grze wyglądają tak, jakby ktoś zapomniał dokończyć grafiki koncepcyjne i kiedy w końcu ktoś inny to zauważył, to brakło czasu, aby je poprawić…
Żeby nie było – karty są bardzo czytelne, a wzorem tych z Terraformacji Marsa, każda z nich poza symboliką ma również opisane działanie, aby nie było żadnych wątpliwości. 

Hmmm, właśnie zauważyłem, że chyba zrobiłem już bilans największych plusów i minusów tej gry – niechcący 😉

Niestety do minusów trzeba jeszcze dodać instrukcję, która została zredagowana dość nietypowo (i to nie jest absolutnie wadą!), ale została opisana bardzo małym fontem, przez co od samego czytania zaczyna boleć głowa.. A grę trzeba jeszcze zrozumieć, co początkowo nie jest takie proste, ponieważ sporo w niej dzielenia, zaokrąglania, wymieniania i pozyskiwania żetonów zasobów, i nie jest to na początku zbyt intuicyjne.
Największym problemem zaś jest BRAK JAKIEGOKOLWIEK NOTESU DO LICZENIA PUNKTÓW NA KONIEC GRY
Dlatego uprzedzam wszystkich, którzy chcieliby pograć w tę grę – przygotujcie sobie zawczasu kartkę papieru i coś do pisania – przyda się!

Przy plusach zaś należy jeszcze wspomnieć o wysokiej jakości wykonania  zarówno kart, które kupujemy, jak i kart pomocy (chociaż karty pomocy są „ciut” za duże, przez co gry nie można spakować do deckboxa i zabrać na wyjazd) oraz drewnianych klepsydr – znaczników gracza.

Lubię tę grę, naprawdę. Pomimo tego, że bardziej przypomina mi zbieranie symboli, niż grę cywilizacyjną (tak, wiem, w 7CŚ:P, też zbieramy symbole, ale tam jest to bardziej hmmm naturalne i mniej abstrakcyjne niż tutaj), a partie we 2 osoby są mało satysfakcjonujące, to jednak bardzo chętnie zagram w ten tytuł we 3-4 osoby, jeśli nie będę miał akurat całego dnia, żeby pograć w Civkę Sida Meiera. Do grania we dwoje polecę w pierwszej kolejności wspomniany powyżej Pojedynek, ale śmiało spróbujcie również KHC – może akurat Wam ten wariant przypasuje bardziej niż nam;)

Grę do recenzji podesłało nam Wydawnictwo Lucrum Games, za co bardzo serdecznie dziękujemy!

Kategorie: Gry karciane

0 komentarzy

Nie bój się, komentuj! :)

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.