Pamiętacie, jak w planszówkach praktycznie wszystko kręciło się wokół tematu Marsa, albo Wikingów? W każdej formie, skali trudności, mechanice można było znaleźć coś dla siebie w tych klimatach. Mam wrażenie, że trochę już o nich przycichło, za to prym wiodą obecnie (abstrakcyjne) gry logiczne oraz detektywistyczne. Wśród tych pierwszych mamy niekwestionowaną parę królewską – Azula (recenzja TUTAJ) i 
Sagradę (recenzja TUTAJ). Z gier dedukcyjnych natomiast Detektyw (recenzja TUTAJ) deklasuje konkurencję. Jak wśród tej pierwszej grupy wypada Sentient – kościana gra logiczna w cyberpunkowym świecie? Zapraszam na recenzję!

How I met Sentient?

Jak w przypadku wielu ostatnio wydanych Portalowych gier – Sentient poznaliśmy na Portalconie na początku roku. Prezentacja planów wydawniczych, Ignacy Trzewiczek pokazuje kolejne slajdy, na których pojawia się mocno różowe pudełko, z androidem na okładce – pierwsze skojarzenie: Ghost in the Shell, który bardzo nam się podobał. Gra złapała zatem plusa na wejściu. Z drugiej strony, wszechobecny róż może niektórych odstraszać. Później słyszymy, że to bardzo wymagająca, ciężka, wypalająca zwoje gra o manipulowaniu kostkami – dla ludzi lubiących klimat, jak my, było to od razu lekkie ostudzenie emocji, choć gry logiczne też lubimy ;). Z początkową niechęcią spróbowaliśmy, zagraliśmy nawet 2 partie w trakcie tamtego weekendu i stwierdziliśmy, że:

  • oprawa graficzna próbuje oddawać klimat i, jak to w grach logicznych – trochę się udaje,
  • to wypalanie zwojów to jakieś nadużycie, gra wcale nie jest turbociężka,
  • bardzo chętnie przytulimy ten tytuł, jak już zostanie wydany. 😉

I kiedy się już na rynku pojawił… oczywiście ściągnęliśmy go do recenzji. 🙂 Na początku odniosę się do tej ciężkości, ponieważ w komunikacji ze strony 2 Pionków aż się wylewa, że Sentient to taka trudna i ciężka gra. No właśnie – 2 Pionków. Jak wiecie, to linia wydawnicza Portalu, w ramach której ukazują się raczej lżejsze, mniejsze, bardziej familijne tytuły. Na ich tle faktycznie może się wydawać, że Sentient to pozycja dla bardzo wymagających. Według mnie jednak nie jest wcale trudniejsza od innych gier logicznych, w które zagrywają się całe rodziny – np. wspomniane już Azul i Sagrada, czy klasyczny Geniusz. I żebyście mnie źle nie zrozumieli, nie jest to zarzut względem gry, czy jakaś wada. Chodzi mi po prostu o to, że ta komunikacja ze strony wydawcy może zostać niefortunnie odebrana, przez co to charakterystyczne pudełko nie trafi do niektórych domów. 

Zastanawiacie się pewnie, co jest w takim razie ciężkie i mózgożerne? Pora zatem na 5 groszy odnośnie przebiegu gry. Rozgrywka w Sentient trwa 3 rundy, w których gracze na początku rzucają swoim zestawem 5 kości i kładą je w odpowiednich miejscach na swoich planszetkach. Na środku stołu rozkłada się 4 karty fabryki, a między nimi żetony inwestorów. Gracze pozyskują karty poprzez położenie swojego Agenta (oraz ewentualnie Asystentów) nad daną kartą. Liczba Agentów/Asystentów będzie się liczyła na koniec tury do określenia przewagi i pozyskania żetonu inwestora. Kartę fabryki umieszcza się między dwoma wybranymi kostkami, próbując spełnić warunek, który przedstawia (np. że wartość prawej kostki musi być większa od lewej, albo ich suma musi być nieparzysta, albo od sumy ich wartości odejmujemy określoną liczbę i wychodzi nam liczba punktów etc. etc.), co przyniesie punkty na koniec tury. W górnych rogach karty mogą znajdować się również symbole: plusa, minusa oraz znaku równości, które oddziałują na sąsiadujące kostki.

Po 3 turach sprawdza się, który z graczy zdobył najwięcej punktów – tych na bieżąco, jak również z połączenia żetonów inwestorów i przynależnych ich rodzajowi kart. Gdzie to kombinowanie? Ano w dobieraniu kart do wartości kości i dbaniu o to, aby każda pozyskana karta przyniosła maksymalną dla siebie liczbę punktów. Ze względu na konieczność wykonania działania z górnego rogu karty musimy się zastanowić, czy kolejne dokładane karty nie zepsują nam efektu, jaki mamy w tym momencie. A może warto zablokować któryś symbol za pomocą asystenta i nie zmieniać wartości kości? Z drugiej strony, Asystentów możemy przeznaczyć na zdobywanie przewag przy żetonach inwestorów, co może przełożyć się na dużą liczbę punktów na koniec gry… I w tym kombinowaniu, spekulowaniu, czasem podejmowaniu ryzyka cała kwintesencja. Faktycznie wymaga to wrzucenia wyższego biegu przez nasze szare komórki, aczkolwiek z drugiej strony mamy do położenia jedynie 4 karty w trakcie całej tury. Rach, ciach i przechodzimy do kolejnej. Dzięki temu gra idzie płynnie i potrafi zamknąć się w 30-40 minut. Chyba, że trafi Wam się myśliciel wszystkopoliczalny – downtime murowany. Jedna taka partia nam się trafiła, gdy skończyliśmy byliśmy wymęczeni. Cała reszta natomiast – szybko i sprawnie. Mogę zatem śmiało stwierdzić, że w kategorii ciężkości Sentient zalicza się raczej do przedziału średnio-lekkiego, przy czym jego zasady są bardzo proste do wytłumaczenia.

Podsumowując, uważam że Sentient to bardzo ciekawa propozycja dla osób, które chcą uzupełnić swoją kolekcję o dość oryginalną mechanicznie i bardzo charakterystycznie wydaną pozycję. Poza tym, sprawdziła nam się zarówno wśród mniej, jak i bardziej zaawansowanych graczy, a równoczesne posiadanie Azula i Sagrady w kolekcji wcale nie wykluczyła jej z gry. 😉 Oczywiście polecam wypróbować również każdemu miłośnikowi kostek – gra robi bardzo dobre wrażenie. 

Plusy:

  • szybka, płynna rozgrywka
  • zasady łatwe do wytłumaczenia
  • średnio-lekka ciężkość
  • charakterystyczne, graficznie cyberpunkowe wydanie
  • oryginalnie wyglądające kostki

Minusy:

  • mnogość różu może niektórym przeszkadzać
  • grafiki na kartach tego samego rodzaju mogłyby być choć trochę zróżnicowane
  • przy partii z myślicielami – downtime

Wydawca: Portal / 2 Pionki
Liczba graczy: 2-4
Wiek: 12+
Czas gry: ok. 30-60 minut


0 komentarzy

Nie bój się, komentuj! :)

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.